Wiem, wiem, że już powoli zaczynacie się obawiać o moje zdrowie psychiczne :D Ostatnio na blogu co rusz pojawiają się jakieś nowe zapachy. A przyznam szczerze, że nadal mam niedosyt :D Chyba powoli zaczynam mieć obsesję na punkcie perfum. Ale spokojnie, nie jest ze mną aż tak źle. Gorzej byłoby, gdybym uzupełniała swoją kolekcję w oryginalne, niesamowicie drogie flakoniki. Tak, wiem, zaczynam się usprawiedliwiać :D Ale nie o tym dzisiaj ;)
Dziś o czterech (!) nowych zapachach, które zagościły na mojej toaletce. Będzie troszkę o ich pięknych opakowaniach, troszkę o zapachach i o moim ogromnym zaskoczeniu i nowej miłości ;)
O marce słów kilka
Perfumik.pl to perfumeria internetowa, która oferuje zapachy inspirowane bestsellerami z górnej półki. To, co wyróżnia ją na tle innych, zajmujących się tworzeniem zamienników, jest to, że każde perfumy pakowane są w specjalnie zaprojektowane buteleczki. Tak więc, każda jest uniwersalna. Nie musimy martwić się, że jeżeli kupimy więcej niż jedną flaszeczkę będziemy musieli wąchać korek, żeby stwierdzić, jaki zapach trzymamy akurat w dłoni. Dodatkowo marka zapewnia wysoką jakość swoich produktów i ekspresową wysyłkę.
Od producenta
Nr 187
Uwodzicielski i
uzależniający zapach miłości. Szyprowo - kwiatowa kompozycja inspirowana
mitycznym czarnym diamentem, która łączy w sobie zniewalające nuty róży
stulistnej oraz zmysłowe akordy orchidei Vanilla Tahitensis. Romantyczna
opowieść pełna uniesień, której tajemniczości dodają nuty kadzidła i paczuli
połączone ze słodyczą pralin i soczystego liczi.
Kategoria: szyprowo-kwiatowa
Pojemność: 33 ml
Inspirowany zapachem: Lancome, La Nuit Tresor
Kompozycja idealna dla
zmysłowych i wyrafinowanych kobiet. Wanilia otulona drewnem sandałowym
prowokuje swoją słodkością i zadziornością, odkrywa mroczny charakter kobiety
delikatnej i subtelnej. Połączenie ambry ze świeżą, soczystą mandarynką sprawia,
że zapach jest czarujący, miękki, a równocześnie niepokorny. Kwiatowe nuty
idealnie zgrane z całością tworzą magiczny klimat, który przenosi w świat
uwodzenia.
Kategoria: orientalno-kwiatowa
Pojemność: 33 ml
Inspirowany zapachem: Paco Rabanne, Olympea
Kompozycja jest ukłonem w
stronę piękna kobiety. Pokazuje jak cieszyć się każdym aspektem życia, afirmuje
zarówno małe przyjemności, jak i porywające, gorące uczucia.
Kategoria: kwiatowo-owocowa
Pojemność: 33 ml
Inspirowany zapachem: Dolce&Gabbana, Light Blue
Jest to zapach świeży,
lekki i przedewszystkim kwiatowy. Biała orchidea ze swą delikatnością i kruchą
świeżością zastępuje
czarną i staje się główną bohaterką nowego zapachu.
Kategoria: świeżo-kwiatowa
Pojemność: 33 ml
Inspirowany zapachem: Calvin Klein, Euphoria Blossom
Opakowanie i nuty zapachowe
Nasze zapachy przychodzą zamknięte w szklanych buteleczkach przypominających perfumetki. Jednak mimo tej formy mają standardową, 33 ml, pojemność. Także nie dajcie się zwieźć wyglądowi ;) Flaszeczki mieszczą całkiem porządną ilość soczku. Dodatkowo, o czym wcześniej wspomniałam, każdy z perfum zapakowany jest w uniwersalny design. Sama szata graficzna ma imitować flakoniki zapachów, którymi były inspirowane, dlatego moje nr 43 i 38 skryte są w matowym szkle. No cóż, myślę, że to kwestia gustu, ale moje oko zdecydowanie cieszą ;) Podobnie jest z kolorem samego płynu, różni się on w zależności od sztuki.
Co więcej, każdy flakonik zapakowano w unikatowe pudełeczko. Tu również widać mocną inspirację pierwowzorem. Szata graficzna kartonowego opakowania jest opatrzona logo marki i kodem kreskowym. Minimalizm, który bardzo mi odpowiada. Ładnie prezentuje się na toaletce.
Zatyczka bardzo dobrze trzyma, nie ma problemów z jej ściągnięciem, ale możecie być też pewni, że nie zsunie się ona z produktu w trakcie podróży. A mała i poręczna forma sprawia, że do torebki, nawet tej małej, nadaje się idealnie.
Do działania atomizera nie mam żadnych zastrzeżeń. Nie zacina się i dozuje odpowiednią ilość produktu, jednak uważam, że mógłby tworzyć delikatniejszą mgiełkę, ale to już czepianie się ;). Bardzo dobrze spełnia swoje zadanie.
Nuty głowy: gruszka, bergamotka, tangeryna
Nuty serca: orchidea waniliowa, czarna róża, marakuja, truskawka
Nuty bazy: paczula, papirus, kadzidło, liczi, pralina, wanilia, karmel, kawa, kumaryna, lukrecja
Nuty głowy: zielona mandarynka, jaśmin wodny, kwiat imbiru
Nuty serca: wanilia, sól
Nuty bazy: ambra, drzewo kaszmirowe, drzewo sandałowe
Nuty głowy: jabłko, cedr, dzwonek, cytryna sycylijska
Nuty serca: biała róża, bambus, jaśmin
Nuty bazy: bursztyn, piżmo
Nuty głowy: granat, kumkwat
Nuty serca: orchidea, różowa piwonia, lotos
Nuty bazy: piżmo, białe drzewa, biała ambra
Ale jak to pachnie?
Nr 187 (Lancome, La Nuit Tresor)
Od samego początku mojej tegorocznej fascynacji perfumami chciałam go spróbować. To zdecydowanie bardzo słodki i wieczorowy zapach. Nie zdecydowałabym się nałożyć go w dzień, nawet ten najzimniejszy. Z korka pachnie pralinami, liczi, kadzidłem i karmelem. A jak wypada na skórze?
Otwarcie jest
owocowo-cytrusowe. Powiedziałabym, że niemal świeże :D O ile można o tych perfumach w takich kategoriach mówić. Wyczuwam
tangerynę i gruszkę podane na lekko słodkiej, na razie trudnej do zidentyfikowania bazie. W
tle błąka się nam gdzieś bergamotka, ale jest to jedynie delikatnie kwaśny, ledwo wyczuwalny element.
Zapach szybko zmienia swój wydźwięk i staje się
cieplutki, słodki i otulający, acz nie ulepny. To zasługa
papirusu i kadzidła, które nadają głęboki, intensywny i lekko skórzany charakter. Te dwie nuty, moim zdaniem, czynią zapach
idealny na wieczorne wyjścia i jednocześnie raczej
nieprzystosowany do używania na co dzień. Na tym etapie
pralina góruje nad innymi nutami zapachowymi, ale nie przyćmiewa ich. Zaraz za nią
wyłania się soczyste słodko-kwaśne liczi. Gdyby skupić się na poszczególnych składowych to da się wyodrębnić również
delikatną kawę. Na szczęście mój nos
nie wyłapuje paczuli. Sporo osób porównuje ten zapach do La Vie Est Belle. Cóż, rozumiem dlaczego, La Nuit Tresor jest równie
słodki, jednak tutaj jest ona bardziej owocowa.
Mimo tego, że piramida zapachowa jest niezwykle bogata to śmiem twierdzić, że
każdy ze składników jest na którymś etapie, w mniejszym lub większym stopniu, wyczuwalny.
Końcówka jest
mięciutka, ciepła i słodziutka. Słodko-kwaśne
liczi pokryte sporą warstwą pralin, kawy, karmelu i wanilii. Coś pięknego ;) W takiej formie mogłabym go nosić na co dzień zimą i jesienią. Ach, wszyscy fani słodkości muszą ich spróbować!
Z korka pachnie jak maślany popcorn. Byłam zachwycona tą wonią, więc od razu się spryskałam. Na mojej skórze jednak okazał się inny.
Początek jest waniliowo-słony. Może nawet bardziej słony niż waniliowy. Blisko przy skórze nuta soli jest wręcz mdląca. Gdy zaraz po aplikacji wącham nadgarstek mam wrażeniem jakbym popsikała się roztworem wody z dolą 1:1. Niekoniecznie to przyjemne i w pierwszych chwilach bardzo się na tym zapachu zawiodłam.
Na szczęście z odległości pachnie inaczej. Bardziej wyczuwam wanilię, co niesamowicie mnie cieszy. Kiedy już chwilę na skórze posiedzi w tle pojawia nam się delikatny jaśmin i sprawia, że całość jest już trochę lżejsza.
Jednak najbardziej podoba mi się końcówka, która rzeczywiście pachnie jak
maślany popcorn, czyli coś, czego spodziewałam się od samego początku. Jednak nie jest to otulająca wanilia z domieszką soli, a bardziej
jej chłodne wydanie. Uważam, że zapach zyskuje na szlachetności. Robi się
bardziej kwiatowo-owocowy, i mimo tego, że
zielona mandarynka w piramidzie zapachowej znajduje się w nutach głowy, to ja czuję ją dopiero na końcu.
Nr 043 (Dolce&Gabbana, Light Blue)
Z korka pachną raczej pospolicie. Ot, cytrusowo-świeży zwyklak.
Otwarcie jest
cytrynowe, bardzo cytrynowe. Zupełnie jakbyście polali się sokiem z tego owocu. Na szczęście nie jest to zapach syntetyczny, a bardzo zbliżony do naturalnego. Po chwili zaczynam też wyczuwać
zielone, świeże, chrupiące jabłuszko. Ach, cóż to jest za duet.
Świeży, kwaśno-słodki i niezwykle orzeźwiający. A głębi całej kompozycji dodaje
cedr. Tak, to będzie zapach idealny na letnie upały. Już nie mogę się doczekać kiedy użyję go tą porą roku. A przyznam, że troszkę się obawiałam, kiedy powąchałam zatyczkę. Ta kompozycja
zdecydowanie nie jest zwykła czy oklepana.
Po jakimś czasie
cytrusom zaczyna towarzyszyć słodycz. Błąka się gdzieś w tle, to zapewne
ambra i piżmo, z małą pomocą jaśminu. Całość coraz bardziej zaczyna mi się podobać. Niezwykły zapach. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie wąchałam. Po kilku godzinach dołącza do nas
delikatnie pudrowy aspekt, który zawdzięczamy białej róży. Ale nie obawiajcie się, nie przyćmiewa ona świeżych owoców, a
dodaje jedynie szyku i elegancji.
Wcześniejsze fazy bardzo pasują mojemu nosowi, ale to, jak ten zapach się kończy... Niebo. Jest
delikatnie, miękko, wręcz pudrowo. Nie umiem stwierdzić, który ze składników nadaje tak unikatowy efekt. Może to mieszanka
piżma i bursztynu? Jedyne określenie, które przychodzi mi na myśl to
słodki puder - piękny i absolutnie nie duszący, ze skrytą w tle cytryną. Przywodzi mi na myśl letnie wieczory ;) W tej postaci mogłabym go nosić nawet jesienią ;)
Nr 038 (Calvin Klein, Euphoria Blossom)
Zamówione z myślą o wiośnie. Tak, wiem, zaraz zacznie się zima, a ja już o wiośnie :D Ale na chłodne dni i wieczory mam już całkiem sporą gromadkę perfum, a na te cieplejsze niekoniecznie.
Już wąchane z korka bardzo mi się podobają. Zobaczmy, jak sprawdzą się na skórze.
Początek, ku mojemu zaskoczeniu jest
bardziej kwiatowy niż owocowy. A spodziewałam się mocnego uderzenia granatu. Ale nie zrozumcie mnie źle,
otwarcie jak najbardziej mi się podoba. Najintensywniejsza jest
piwonia. Ale szybko do głosu dochodzić zaczyna, wcześniej wspomniany, owoc. Razem z nim do naszej imprezy dołącza
orchidea i kumkwat. Jest
kwiatowo i kwaśno. Lubię to.
Na wiosnę i lato idealne.
Mam wrażenie, że ten zapach jakoś mocno
nie ewoluuje. I chyba dlatego też podoba mi się najmniej ze wszystkich czterech, acz jest naprawdę
urokliwy, udany i z całą pewnością będę go nosiła ;) Jednak zawsze bardzo intryguje mnie to, jak zapach potrafi zmienić się z czasem.
I tutaj zakończenie jest
niezwykle delikatne. Jest to
zapach czystości, ale bardziej w stylu
lotosu, a nie mydła, chyba, że takiego ekskluzywnego ;)
Ładne, niezobowiązujące i bezpieczne.
Czy polubiłam się z tymi zapachemi?
Zdecydowanie tak! Gdybym miała ocenić, który flakonik najbardziej przypadł mi do gustu i zestawić je w rankingu to miałabym nie lada problem, bo
każdy z nich ma w sobie coś, co mnie ujmuje. Jednak
nr 1, z całą pewnością, zajmują ex aequo te inspirowane
La Nuit Tresor i Olympea. Miejsce
1,5 zająłby odpowiednik
Light Blue, ale tylko dlatego, że rozczarowała mnie trochę jego kiepska projekcja, gdyby był delikatnie bardziej wyczuwalny to z pewnością stałby na podium razem z La Nuit Tresor i Olympea. A na
drugim uplasowałby się zamiennik
Euphorii Blossom.
Oba te czynniki różnią się przy każdej sztuce. Najlepsza, w moim mniemaniu, jest tutaj perfumetka inspirowana Olympeą (nie wiem czy tak to można odmienić :D). Projekcją może nie powala, snuje się na szerokość ramion, ale za to jej trwałość... Wow, trzyma się do samego zmycia, a na włosach i ubraniach potrafi przetrwać nawet ponad 24 godziny! Byłam w szoku, tyle mogę napisać ;)
Inspiracja Tresor La Nuit ma delikatnie lepszą projekcję. Ale sam zapach jest najintensywniejszy z całej czwórki. Jednak tutaj po około 6-7 godzinach możemy potrzebować odświeżenia zapachu. Blisko przy skórze jest nadal wyczuwalny, ale osobom z otoczenia ciężko będzie go zauważyć. Na ubraniach jest jednak intensywny po wielu godzinach, znacznie bardziej niż Olympea.
Jak to zazwyczaj bywa z zapachami świeżymi, idealnymi na lato, inspiracja Light Blue nie ma najlepszej projekcji. Trzyma się blisko skóry. Troszkę szkoda, bo wolałabym, żeby był bardziej wyczuwalny. To jedyny zarzut jaki mam do tego zapachu. Choć muszę przyznać, że sama końcówka wybrzmiewa troszkę intensywniej.
Zapach inspirowany
Euphorią Blossom otacza nas
na szerokość ramion. Jest
przyjemny, zwiewny i świeży.
Jeżeli chodzi o trwałość pozostałych zapachów
(nr 038 i 043) to jest podobna do nr 187
- po około
7 godzinach wymagają poprawki.
Te cudne perfumetki dostaniecie
na stronie producenta. Każda z nich do dorwania w zawrotnej kwocie
15zł! Oczywiście dodatkowo musicie naliczyć koszty wysyłki, chyba, że zdecydujecie się na co najmniej 10 sztuk, wtedy dostawa jest gratis ;)
Ze wszystkich zapachów jestem niesamowicie zadowolona. Nie dość, że mają bardzo ładne, poręczne opakowania to jeszcze jakościowo bardzo mi odpowiadają. Śmiem twierdzić, że są warte swojej ceny, a wręcz swoim poziomem zdecydowanie ją przewyższają.
Gdybym miała ocenić, który flakonik najbardziej przypadł mi do gustu i zestawić je w rankingu to miałabym nie lada problem, bo każdy z nich ma w sobie coś, co mnie ujmuje. Jednak nr 1, z całą pewnością, zajmują ex aequo te inspirowane La Nuit Tresor i Olympea.
Moja ocena: 5-/5
A teraz jeszcze niespodzianka!
Mam dla Was kod rabatowy na zakupy w sklepie perfumik.pl na -10% Także bierzcie, korzystajcie i kupujcie ;)
Znacie tę markę?
Próbowaliście ich zapachów? Co o nich sądzicie? Robicie zakupy perfumowe w
Internecie? Czy wolicie przejść się i powąchać? Korzystacie z usług stron
oferujących zapachy inspirowane słynnymi bestsellerami? Czy jednak jesteście
zwolennikami oryginałów?
~ wredna