BIEL, KWIATY I PUDROWY RÓŻ
Czyli letnia stylizacja w dziewczęcym wydaniu

45 komentarzy:
Pogoda dopisuje, rtęć w termometrze sięga górnych kresek, słoneczko świeci, nic tylko robić zdjęcia w plenerze ;)
Oczywiście wykorzystałam ciepełko i wybrałam się na sesję ;) Dzisiaj będzie stylizacja, która jest niezwykle bliska mojemu stylowi. Będzie dziewczęco, uroczo i myślę, że idealnie na lato. Całość utrzymana w jasnych kolorach ;) Czyli dokładnie tak, jak zobaczycie mnie przez 90% czasu w upały. No, może na co dzień wybrałabym inne buty, ale od czasu do czasu, na wolniutki spacerek można się też pokusić o coś wyższego (women bandage sandals), szczególnie, gdy ma się te niecałe 160 cm ;) W takim wydaniu czuję się bardzo dobrze i myślę, że nieraz wybiorę właśnie takie zestawienie na wyjście ze znajomymi (ale koniecznie takie, w którym nie będę musiała chodzić lub stać godzinami :D).

top: Zaful  |  spódnica: no-name  |  buty: Tosave  

Co sądzicie o mojej stylizacji? Lubicie jasne kolory letnią porą? Założylibyście takie buty? Czy może jednak cenicie sobie wygodę i wybieracie te płaskie? Macie dość dekoltów hiszpańskich? Czy, tak jak ja, wciąż je uwielbiacie?

~ wredna
Czytaj więcej

SHINYBOX GET THE NEW LOOK
Nowa oprawa, a jak z zawartością? +Przedłużenie rozdania

55 komentarzy:
Majowa edycja pudełka ShinyBox jest wyjątkowa. Nie dość, że zmieniła się cała oprawa, to jeszcze marka zrobiła ukłon w stronę swoich klientów. Ale po kolei.
Jak zobaczycie na zdjęciach, zmieniło się samo pudełko. Wcześniej było otwierane tak, że jedna część wieczka była przytwierdzona do całości. Teraz, możecie nakrywkę zupełnie ściągnąć. Moim zdaniem, zmiana na plus ;) Sama szata graficzna cudna, uwielbiam te pastele i prostotę, całość wygląda znacznie bardziej ekskluzywnie i elegancko.
Poza tym, ambasadorki znalazły w tegomiesięcznej edycji dodatkowy produkt marki Mesauda Milano, który był wymienny, a stałe klientki dzięki przeprowadzonej ankiecie same mogły zdecydować, który z produktów tej firmy dostaną w swoim zestawie.
INFORMACJA: Rozdanie zostaje przedłużone do 02.06.2018 godz. 23.59


O majowym pudełku
Odkryj majowe pudełko ShinyBox i to w nowej odsłonie! Specjalnie na Wasze życzenie od tego miesiąca zmieniamy sposób pakowania comiesięcznej porcji kosmetyków.
Zestaw “Get the new look” to niezbędnik piękna, który sprawdzi się u każdej z nas.
Standardowo w pudełku znajdziemy również ulotkę z rozpiską zawartości oraz kod rabatowy do wykorzystania na stronie lekkiesmaki.pl

Mesauda Milano, błyszczyk Extreme Gloss
Ekstremalnie połyskujący błyszczyk z długotrwałym efektem lakieru, prosto ze słonecznej Italii! Mesauda Milano to młoda i dynamiczna firma z Włoch, wyróżniająca się na rynku swoim profesjonalizmem i umiejętnością zapewnienia wyłącznie najlepszych innowacji w branży kosmetycznej.
Produkt pełnowymiarowy, jeden z dwóch wariantów: Mesauda Milano, błyszczyk Extreme Gloss; Mesauda Milano, kredka do ust Xpress Lips (ambasadorki znalazły w pudełku oba produkty).
Pojemność: 3,8 ml
Liczba dostępnych kolorów: 10
Mój odcień: 311 Provocante
Cena: ok. 44 zł
Termin ważności: 18 miesięcy od otwarcia 
Jeżeli czytacie mojego bloga to wiecie, bo trąbię o tym przy każdej okazji, jedyne wykończenie pomadki na ustach, jakie toleruję to pełny mat. Błyszczyków nie używam od gimnazjum :D Moje usta bardzo niekorzystnie wyglądają, kiedy błyszczą. Dlatego pierwszy kosmetyk i już coś, co mnie zupełnie nie ucieszyło. Powędruje w świat, choć nie wiem czy ktoś w moim otoczeniu używa takiej czerwieni :D Nawet gdyby była to szminka matowa to kolor zupełnie nie mój ;)
INGREDIENTS: Polybutene, Octyldodecyl Stearoyl Stearate, Vp/Hexadecene Copolymer, Triethylhexanoyn, Triisodecyl Trimellitate, Isocetyl Stearate, Diisostearyl Malate, Silica Dimethyl Silylate, Glyceryl Behenate/Eicosadioate, Phenylpropyldimethylsil Oxysilicate, Pentaerythrityl Tetraisostearate, Aroma (Flavor), Tocopheryl Acetate, Diethylhexyl Syringylidenemalonate, Caprylic/Capric Triglyceride, Tin Oxide, Silica. May contain: CI77891, CI77491, CI45410, CI15850.


Mesauda Milano, kredka do ust Xpress Lips
Jest to ołówek do ust o wyjątkowo miękkiej teksturze, który można łatwo i delikatnie nakładać na usta. Dzięki wysokiej zawartości pigmentów, ta długotrwała formuła ma bogate uwalnianie koloru i doskonałe krycie.
Produkt pełnowymiarowy, jeden z dwóch wariantów: Mesauda Milano, błyszczyk Extreme Gloss; Mesauda Milano, kredka do ust Xpress Lips (ambasadorki znalazły w pudełku oba produkty).
Gramatura: 1,14 g
Mój odcień: 101
Cena: ok. 28 zł
Termin ważności: 24 miesiące od otwarcia
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam ten produkt to pomyślałam, że jest to kredka do brwi, która ucieszyłaby mnie znacznie bardziej niż ta do ust w takim kolorze. Jest to głęboki, ciemny brąz. Wyglądałabym w nim fatalnie... Mam zbyt małe wargi, aby katować je tak mrocznym odcieniem. Zastanawiam się czy nie spróbować jej jednak na brwi, bo wydaje się, że mogłaby się do tego nadać. Jeśli nie to nie mam pojęcia co z nią zrobić. Kto z Was decyduje się na tak głęboki makijaż ust?
INGREDIENTS: Caprylic/Capric Triglyceride, Bis-Diglyceryl, Polyacyladipate-2, Hydrogenated Olive Oil, Myristyl Esters, Polyethylene, C10-18 Triglycerides, Hydrogenated Cottonseed Oil, Hydrogenated Olive Oil Decyl Esters, Candelilla Cera, Copernica Cerifera Cera, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Mica, CI77491, CI77891, CI77492, CI77499, CI75470.


Seacret, chusteczki do demakijażu z minerałami z Morza Martwego
Chusteczki te skutecznie czyszczą nawet wodoodporny makijaż. Idealnie sprawdzają się zarówno w użytku domowym, jak i w podróży, zapewniając przy tym odpowiednie nawilżenie i pozostawiając efekt gładkiego, łagodzącego uczucia.
Produkt pełnowymiarowy.
Wymiary chusteczek: 20 cm x 15 cm
Liczba chusteczek: 25
Cena: ok. 104 zł
Termin ważności: 3 miesiące od otwarcia (lub do maja 2020)
Po pierwsze cena zwaliła mnie z nóg. W życiu nie wydałabym takiej kwoty na chusteczki do demakijażu, szczególnie, że z takowych korzystam bardzo rzadko. Zdecydowanie bardziej wolę tradycyjne płyny micelarne. Ale nie ukrywam, mogą się przydać w podróży i pewnie w takich okolicznościach właśnie po nie sięgnę. Jestem ciekawa co one będą robiły. Za taką cenę to chyba pozmywają naczynia :D Może kiedyś pojawi się recenzja, kto wie, jak mnie pozytywnie zaskoczą, to czemu nie ;) Na razie uważam, że to takie, ot, chusteczki, które zużyję, bo szkoda, żeby się zmarnowały ;) Ni mnie to ziębi, ni grzeje ;)
PS Ale bardzo podoba mi się gra słów w nazwie marki :D Lubię takie lingwistyczne ciekawostki ;)
INGREDENTS: Water/Aqua, Caprylic/Capric Triglyceride, Cyclopentasiloxane, Cetearyl Isononanoate, Glycerin, Hexylene Glycol, PEG-8, Phenoxyethanol, Glyceryl Stearate, PEG-100Stearate, Dimethicone, Fragrance/Parfum, Stearyl Alcohol, Sodium Hydroxide, Aloe Barbadensis (Aloe Vera) Leaf Juice, Carbomer, Sea Salt/Maris Sal (Dead Sea Minerals), Xanthan Gum, Dehydroacetic Acid, Benzoic Acid, Tocopheryl Acetate (Vitamin E), Disodium Cocoamphodiacetate, Tetrasodium EDTA, Citric Acid, Cucumis Sativus (Cucumber) Extract, Sodium Chloride, Sodium Glycolate, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate.


Zielone Laboratorium, maska głęboko oczyszczająca z białą glinką
Głęboko oczyszczająca maska stworzona na bazie białej glinki, która doskonale eliminuje zanieczyszczenia, absorbuje z powierzchni skóry nadmiar sebum, łagodzi podrażnienia i rozjaśnia.
Produkt pełnowymiarowy, jeden z dwóch wariantów: Golden Rose, Color Correct Crayon, kamuflujący korektor w kredce; Zielone Laboratorium, maska głęboko oczyszczająca z białą glinką.
Pojemność: 10 ml
Cena: ok. 11 zł
Termin ważności: 13 marca 2020
Na wstępie warto wspomnieć, że kosmetyk jest wegański, a 5% dochodu z jego sprzedaży zostanie przekazane schronisku w Korabiewicach.
Wiecie, że po maseczki do twarzy sięgam rzadko. Być może powiedzie, że to ogromny błąd, jednak mam tak wrażliwą i skłonną do alergii skórę, że najzwyczajniej boję się stosować nowe kosmetyki na twarz. Moja kolekcja masek rośnie i stale mówię sobie, że w końcu zaryzykuję, ale ciągle pojawiają się jakieś zbliżające się wydarzenia, na których być muszę. I tak odkładam, bo przecież nie pójdę ze spuchniętą twarzą... Ale opis tego produktu tak mnie zainteresował, że w końcu muszę znaleźć jakąś lukę w grafiku i jej wypróbować ;)
INGREDIENTS: Aqua,Kaolin, Myristyl Myristate, Caprylic/Capric Triglycerides, Mentha Piperita Flower/Leaf/Stem Water, Glycerin, Glyceryl Stearate Citrate, Calendula Officinalis (Calendula) Flower Extract, Panthenol, Tocopherol , Rosmarinus Officinalis (Rosmarin) Leaf Oil, Phytic Acid, Sodium Hydroxide, Sodium Citrate, Sodium Acrylates Copolymer, Lecithin, Xanthan Gum, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Limonene.


C-THRU, dezodorant perfumowany w sprayu Cosmic Aura
Zapach C-THRU Cosmic Aura to idealny produkt na lato, perfumowana mgiełka idealnie odświeża zapach ciała podczas letnich dni. To zapach dedykowany kobietom, które chcą podkreślić swoją zmysłowość, elegancję oraz tajemniczą "aurę", która ich otacza. 
Produkt pełnowymiarowy, nowość.
Pojemność: 75 ml
Cena: 18,99 zł
Termin ważności: 36 miesięcy od otwarcia
Nuty głowy: Bergamotka, czerwona porzeczka, melon, mandarynka.
Nuty serca: Jaśmin, cyklamen, geranium.
Nuty bazy: Piżmo, paczula, wanilia.
Wiecie, że jestem freakiem perfumowym, więc kiedy tylko zobaczyłam, że w pudełku znajdę jakiś zapach to byłam niezwykle podekscytowana, szczególnie, że markę C-THRU lubię ;) Niestety, mina mi zrzedła, kiedy prysnęłam dezodorantem, żeby sprawdzić jego zapach. Całą kompozycję bardzo dominuje, i wręcz przyćmiewa resztę piramidy zapachowej, bergamotka. Ten cytrus nadaje wodom pierwiastek męski, bo jest głównym składnikiem perfum dla panów. Wiem, że wiele kobiet ceni sobie takie akcenty w swoich zapachach, jednak ja do nich nie należę. Raczej sobie tego kosmetyku nie zostawię.
INGREDIENTS: Alcohol Denat., Aqua, Parfum, Butyl Methoxydibenzoylmethane, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Ethylhexyl Salicylate, Ethylhexylglycerin, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, PEG-6 Captylic/Capric Glycerides, Propylene Glycol, BHT, Phenoxyethanol, Coumarin, Linalool, CI17200, CI60730.


Nutka, mus pod prysznic i do kąpieli gruszka - bergamotka
Bogata formuła sprawi, iż codzienna higiena wymagającej nawilżenia skóry stanie się pielęgnacyjną przyjemnością, uzupełnioną delikatnym zapachem owoców gruszki i bergamotki.
Produkt pełnowymiarowy, jeden z czterech wariantów: Nutka, mus pod prysznic i do kąpieli piwonia - słodki migdał; Nutka, mus pod prysznic i do kąpieli gruszka - bergamotka; Nutka, hipoalergiczny krem pod prysznic i do kąpieli len - Echinacea; Nutka, krem pod prysznic i do kąpieli czarna porzeczka - białe kwiaty.
Pojemność: 222 ml
Cena: ok. 9 zł
Termin ważności: marzec 2021
Produktów do kąpieli mam całkiem spory zapas :D Jednak takie kosmetyki zawsze się przydadzą ;) Ciekawi mnie ta musowa konsystencja. Choć przyznam, że wygląda bardziej jak zwykły żel z bąbelkami powietrza ;) No, ale zobaczymy ;) Przeznaczony jest do skóry suchej, czyli właśnie takiej, jaką mam. Przyznam szczerze, że od produktów myjących nie wymagam żadnej pielęgnacji ;) Ale może przynajmniej nie będzie wysuszał ;)
I znów mamy bergamotkę... Jednak tutaj jest ona bardzo dobrze zrównoważona gruszką, której woń uwielbiam ;) Także cała kompozycja jest przyjemna i zdecydowanie trafia w mój gust ;) Choć przyznam, że znacznie bardziej ciekawi mnie wersja ze słodkim migdałem <3 Uwielbiam migdały w perfumach :D
No i plus za tubę, która jest bardzo praktyczna pod prysznicem ;)
INGREDIENTS: Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Sodium C14-16 Olefin Sulfonate, Acrylates Copolymer, Triethanolamine,  Sodium Lauroyl Sarcosinate, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Glycerin, Citrus Aurantium Amara Flower Extract, Propylene Glycol, Pyrus Communis Fruit Extract, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, PEG-150 Pentaerythrityl Tetrastearate, PPG-2 Hydroxyethyl Cocamide, Lactose, Microcrystalline Cellulose, Sucrose, Zea Mays Starch, Iron Oxide Yellow, Tocopheryl Acetate, Hydroxypropyl Methyl Cellulos, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Parfum, Linalool, Limonene, CI 19140, CI 15510, CI 42090, CI 77492.


Nutka, emulsja do higieny intymnej len - Echninacea
Została stworzona, aby zapewnić uczucie komfortu okolic intymnych każdego dnia szczególnie przy skłonnościach do podrażnień i objawach alergii. Recepturę dermokosmetyku oparto na delikatnych substancjach myjących pochodzenia naturalnego, kwasie mlekowym oraz kompleksie łagodząco-kojących składników. Bogata formulacja sprawi, iż codzienna pielęgnacja wrażliwych okolic intymnych stanie się wsparciem w zapobieganiu stanom zapalnym i infekcjom. Emulsja zapewni uczucie długotrwałej świeżości i czystości.
Próbka.
Pojemność próbki: 12 ml
Pojemność pełnowymiarowego produktu: 222 ml
Cena pełnowymiarowego produktu: ok. 11 zł
Próbeczkę z pewnością zużyję ;) Czy skuszę się na pełnowymiarowy produkt to nie wiem ;) Może, gdyby był łatwiej dostępny. Co do tego typu kosmetyków nie mam większych wymagań. Także nie widzę sensu w przepłacaniu i kupowaniu ich w drogeriach online. 
INGREDIENTS: Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Caprylyl/Capryl Glucoside, Sodium Lauroyl Methyl Isethionate, Panthenol, Propylene Glycol, Melissa Officinalis Leaf Extract, Calendula Officinalis Flower Extract,  Rosmarinus Officinalis Leaf Extract, Arnica Montana Flower Extract, Hypericum Perforatum Flower Extract, Juniperus Communis Fruit Extract, Hamamelis Virginiana Leaf Extract, Gentiana Lutea Root Extract, Humulus Lupulus Extract, Triticum Vulgare Germ Extract, Allantoin, Sulfur, Retinol, Lactic Acid, Linum Usitatissimum Seed Extract, Glycerin, Butylene Glycol, Echinacea Purpurea Extract, PPG-2 Hydroxyethyl Cocamide, PEG-150 Pentaerythrityl Tetrastearate, Styrene/Acrylates Copolymer, Coco-Glucoside, Phenoxyethanol, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid, Parfum.


Posumowując...
Oprawa graficzna, po raz kolejny, bardzo przypadła mi do gustu. Zmiana całej oprawy, moim zdaniem, zdecydowanie na plus. Jeżeli chodzi o zawartość to jest bardzo średnia. Z przyjemnością zużyję jedynie mus pod prysznic, z lekką obawą maseczkę (ale ją również zaliczam do mocnych punktów tej edycji) i w podróży chusteczki do demakijażu. Zapach C-THRU zupełnie nie trafił w mój gust, podobnie jak oba produkty Mesauda Milano. Te, na pewno polecą w świat. Tak, więc wychodzi pół na pół, ale trochę niepokoi mnie to, że żaden z tych produktów nie skradł mojego serca, ot kosmetyki, które wykorzystam, bo skoro już mam to czemu mają się zmarnować.
Moja ocena: 2+/5 (no bo jak połowa, to połowa :D)

Znacie te pudełka? Lubicie taką zabawę? A może macie to konkretne? Co o nim sądzicie? Próbowałyście któregoś z ww. produktów? Jak się u Was sprawdziły? Byłybyście zadowolone z takiej zawartości? I co myślicie o produktach, które są dla Was nowościami? Skusicie się?

~ wredna
Czytaj więcej

NIE WSZYSTKO ZŁOTO, CO SIĘ ŚWIECI?
Czyli przegląd eleganckich pomadek z Pierre Rene

43 komentarze:
Jeżeli czytacie mojego bloga już dłuższy czas to pewnie zorientujecie się, że marka Pierre Rene pojawia się na nim po raz pierwszy. Nieraz mijałam szafę tej firmy i czasami nawet przeglądałam asortyment, ale jakoś nigdy na żaden kosmetyk się nie zdecydowałam. Nie próbowałam nawet słynnego podkładu Skin Balance, o którym swego czasu było bardzo głośno w internecie. Polecała mi go nawet koleżanka. Planuję kiedyś jego zakup, ale na razie pozostaję wierna minerałom ;) Choć inny fluid tej marki trafił w moje łapki, więc jeszcze kiedyś co nieco o nim napiszę.
A tymczasem, dziś, skupimy się na pomadkach z serii Royal Mat Lipstick. Jak wiecie, matowe wykończenie na ustach uwielbiam, i wręcz nie toleruję innego :D Kiedy zobaczyłam jak szminki się prezentują to się zakochałam <3 A czy jakość samego produktu potwierdziła moje zachwyty? Zapraszam ;)


O marce słów kilka
Pierre René jest firmą z wieloletnim doświadczeniem w branży kosmetycznej. Od ponad 20 lat pomagamy kobietom wydobyć ich naturalne piękno. Mając tak bogate doświadczenie i własny know-how, z łatwością zamieniamy trendy i pomysły w najwyższej jakości produkty kosmetyczne.W trosce o wysoką jakość oferowanych produktów nasza firma na stałe współpracuje z najlepszymi za świecie producentami opakowań oraz mas kosmetycznych z Włoch, Niemiec, Francji, Szwecji oraz Hiszpanii.  
Jesteśmy jedną z najszybciej rozwijających się firm na polskim rynku kosmetycznym, co zawdzięczamy wnikliwej analizie rynku, doskonałej jakości produktów, wysokim kwalifikacjom pracowników i systematycznej pracy. Takie słowa jak trendy, profesjonalizm, innowacja, jakość, kolor są podstawą kreowania naszego biznesu.Nasze kosmetyki z sukcesem są sprzedawane w ponad 35 krajach świata, a lista zagranicznych Kontrahentów stale rośnie.
W swoim asortymencie Pierre Rene ma całe mnóstwo kosmetyków z kategorii kolorowej. Ponadto, oferuje szeroką ofertę akcesoriów do makijażu, takich jak pędzle, kufry czy niezbędniki paznokciowe. Co więcej, marka wprowadziła również całą serię lakierów hybrydowych. Jak na moje oko, znajdziecie tam wszystko, o czym tylko możecie pomyśleć ;)


Od producenta
Matowo-satynowa pomadka do ust.Ekskluzywna kolekcja pomadek w starannie dobranych, intensywnych odcieniach, obejmujących zarówno subtelny nude, chłodne fiolety, aż po ognistą czerwień. Łączy w sobie delikatne cząsteczki pudrowe i nawilżające oleje dla efektu matowych, ale nawilżonych i miękkich ust. Dzięki wysokiej koncentracji pigmentów, uzyskany kolor jest intensywny i pełen życia, długo utrzymuje się na ustach i sprawia, że usta są jak klejnoty otulone w wibrujący kolor.To więcej niż pomadka, to modowy dodatek, elegancki i kobiecy przedmiot pożądania.Sposób aplikacji: nakładaj na usta w dwóch warstwach przy użyciu pędzelka.Posiada magnetyczne opakowanie.
Gramatura: 4,8 g
Liczba odcieni: 24
Moje kolory: 30 Sweet Almond, 32 Red Blade, 34 Violet Whisper
Termin ważności: 24 miesiące od otwarcia

od lewej: Red Blade, Violet Whisper, Sweet Almond

Opakowanie i skład
Jak widać na załączonych zdjęciach, pomadki przychodzą do nas w bardzo eleganckich i ekskluzywnie wyglądających czarnych kartonikach. Cała szata graficzna jest minimalistyczna, co moim zdaniem, dodaje jej klasy ;) W każdym razie, bardzo trafiają one w mój gust. Po otwarciu pudełeczek jest jeszcze lepiej! Czy możemy poświęcić chwilę, aby popodziwiać te cudeńka. Piękne, złote, lustrzane opakowania, które zdobi jedynie logo marki. Dodatkowo zamykane są na magnes, więc nie ma obawy, że otworzy się przez przypadek, np. w naszej torebce lub walizce. No, mogłabym się godzinami rozpływać nad wyglądem tych pomadek. Oprócz walorów wizualnych, warto również opisać funkcjonalność opakowania. Wszystko działa jak należy. Kosmetyk wykręca się, jak to przy standardowych pomadkach w sztyfcie bywa. Nie ma z tym żadnych problemów. W tej kwestii nie mam, absolutnie, żadnych zarzutów.
INGREDIENTS: Ricinus Communis Seed Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Candelilla Cera, Ozokerite, Octyldodecanol, Copernicia Cerifera Cera, Cera Microcristallina, Ethylhexyl Palmitate, Octyldodecyl Stearoyl Stearate, Hydrogenated Coconut Oil, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Olea Europaea Fruit Oil, Tocopheryl Acetate, Tocopherol, [May Contain/Może Zawierać (+/-): Ci 77891, Mica, Ci 77491, Ci 77492, Ci 77499, Ci 15850 (Red 6), Ci 15850 (Red 6 Lake), Ci 15850 (Red 7 Lake), Ci 45380 (Red 21), Ci 45380 (Red 21 Lake), Ci 19140, Ci 42090, Ci 45410, Ci 75470].


Konsystencja i zapach
Szminki mają bardzo przyjemną, kremową formułę. Z łatwością sunął po ustach, jednak warto sięgnąć również po konturówkę, bo samą pomadką nie wyrysujemy dokładnego konturu. Są również na wargach bardzo komfortowe, zapewne dzięki temu, iż nie są do końca matowe, a tak jak pisze producent - matowo-satynowe. Może nawet bardziej satynowe ;) Nie zastygają i są stale półbłyszczące. Kiedy się przyjrzymy kosmetykowi w opakowaniu to można w nim zobaczyć drobniutki, rozświetlający błysk. Przyznam szczerze, że nie do końca mi to odpowiada, bo jak wiecie lubię mocno matowe, zastygające produkty do ust. Jednak z pewnością nie wysuszą Waszych ust, wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że są one delikatnie nawilżające. Krótko mówiąc, znacznie bliżej im do tradycyjnych, kremowych pomadek, niż tych o wykończeniu matowym.
Wydaje mi się, że nie są one perfumowane. Ich zapach nie jest intensywny i przywodzi mi na myśl stare szminki mojej mamy :D Ciężko mi tę woń opisać. Myślę, że to taki standardowy zapach pomadek w sztyfcie.


Wykończenie i trwałość
Jak już wspomniałam, pomadki są satynowe, nie jest to typowy mat. Nie zastygają na ustach, ale bardzo mocno się ich trzymają. Z jednej strony są bardzo kremowe, a z drugiej ciężko byłoby je zetrzeć. Poza tym, pomadka nie sprawdziła się na moich ustach. Była jakby półtransparentna, dawała jedynie 50% krycia, mój naturalny kolor ust wciąż mocno się wybijał. Nie można jej również budować, przy nakładaniu drugiej warstwy wszystko się strasznie mazało. A nawet przy tej pierwszej mam pewne zastrzeżenia do wyglądu kosmetyku - nie aplikuje się równo i robi straszne smugi. Moje wargi, z natury, mają bogatą strukturę (jeśli tak to mogę ująć), a pomadka podkreśla w nich każde załamanie i każdą suchą skórkę - dziwne, szczególnie, że jest bardzo kremowa.
Mimo tego, że nie zastyga na ustach, jest całkiem trwała. Z pewnością nie przetrwa, co tłustszych, potraw, ale u mnie po (średnio tłustym) obiedzie i piciu wody wciąż była na ustach. Nie zauważyłam też, aby transferowała. Zaraz po aplikacji odcisnęłam nadmiar produktu na dłoni i później nie widziałam już odbicia szminki. Także pod względem trwałości bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Szczególnie, że ze względu na jej kremową konsystencję i satynowe wykończenie, spodziewałam się krótkiej żywotności.


Cena i dostępność
Z dorwaniem tych pomadek nie powinniście mieć żadnych problemów. Znajdziecie je w każdej drogerii, która wyposażona jest w szafę Pierre Rene, w tym np. w Naturze. Jednak jeśli nie po drodze Wam do centrum handlowego to śmiało możecie zamówić je na stronie producenta. Tam kosztują one 20,99 zł za sztukę, plus przesyłka, jednak przy zamówieniu powyżej 150 zł, na terenie Polski, obowiązuje darmowa wysyłka.

Podsumowując...
Pomadki prezentują się rewelacyjnie w opakowaniach. Wyglądają na bardzo ekskluzywne, eleganckie i drogie. Z pewnością będą pięknie zdobiły toaletkę. Jednak nie uroda jest ważna, a to, co kryje się w środku. Moim zdaniem, nie warto oceniać książki po okładce. U mnie się kremowa formuła pomadki nie sprawdziła. Może gdybym lubiła inne wykończenie niż tępo matowe to byłabym bardziej przychylna. Na moich ustach szminki te nie prezentują się zbyt korzystnie, mają słabe krycie, nie rozprowadzają się równomiernie, tworzą smugi i podkreślają fakturę ust. Już od samego początku wyglądają na zważone.
Jednak jeśli nie macie większych problemów z fakturą ust i lubicie półbłyszczące i niesamowicie komfortowe, nawilżające pomadki, to może się Wam propozycja od Pierre Rene spodobać ;)
Moja ocena: 3-/5

Znacie te szminki? Jak się Wam sprawdzają? Lubicie takie wykończenia? Czy tak jak ja, wolicie zastygające, mocno matowe produkty do ust? Skusicie się na pomadkę z tej serii? Czujecie się zachęceni, czy wręcz przeciwnie, stwierdzacie, że to nie do końca produkt dla Was?

~ wredna
Czytaj więcej

SOCZYSTE OWOCE DLA CIAŁA... I NOSA!
Pierwsze spotkanie z marką Cosmepick

55 komentarzy:
Sneak peak tego posta dostaliście już jakiś czas temu. Pisałam wtedy o nowościach, które pojawiły się w mojej kosmetyczce. Wtedy napisałam też, że szykuję pełną recenzję kilku produktów. Olejek do ciała od Inecto już miał swoje pięć minut, dzisiaj przyszła kolej na masło do ciała i peeling. Tak więc, "rozkoszy cielesnych" ciąg dalszy :D
Nie zdziwi nikogo zapewne to, że decydując się na te produkty kierowałam się głównie zmysłem węchu :D Dlatego też będzie owocowo, orzeźwiająco i iście letnio ;)


O marce słów kilka
COSMEPICK – MARKA INNA NIŻ WSZYSTKIE. PIELĘGNACJA, PIĘKNO I ZABAWA!
Cosmepick to wysokiej jakości produkty w atrakcyjnych cenach, dostarczające młodym dziewczynom wiele radości. Oferujemy szeroki asortyment preparatów  do pielęgnacji ciała. Dzięki innowacyjnym produktom i wyszukanym składnikom, będziesz czuć się niebanalnie, a Twoja skóra będzie idealnie zadbana.Każdy produkt to obietnica doskonałości, emocji, stylu oraz przede wszystkim gwarancja udanej zabawy! COSMEPICK to także łatwy i szybki dostęp do nietuzinkowych produktów, które inspirują do pokazania siebie stylowej, odważnej, uśmiechniętej.

Opakowanie
Myślę, że w tym aspekcie mogę wrzucić oba produkty do jednego worka, bo jak widzicie ich opakowania są identyczne. Marka Cosmepick utrzymuje wszystkie swoje kosmetyki w podobnym klimacie, przyznam szczerze, że bardzo mi się to podoba, szczególnie, że szata graficzna, zdecydowanie, trafia w moje gusta. W każdym razie, całość pięknie prezentuje się na zdjęciach ;)
Oba produkty zamknięte są w plastikowych słoiczkach z odkręcanymi wieczkami. Tworzywo jest całkiem porządne i dość masywne. Opakowania są zgrabne i płaskie, co ułatwia ich przechowywanie. Nie ma żadnych problemów z otwieraniem kosmetyków, i absolutnie nie ma mowy, aby zawartość słoiczka wydobyła się z niego, kiedy jest zamknięte. Dodatkowo, mazidła zabezpieczone zostały sreberkiem.


Slim Body, wyszczuplający peeling do ciała - grejpfrut i imbir
Peeling o właściwościach złuszczających i wygładzających, zawiera naturalne kryształki cukru, które usuwając martwe komórki naskórka idealnie wygładzają powierzchnię skóry i niwelują wszelkie niedoskonałości. Peeling regulując mikrokrążenie, ujędrnia i odmładza skórę, a energetyzujący zapach grapefruita relaksuje i poprawia nastrój na cały dzień.
Pojemność: 200 ml
Termin ważności: 6 miesięcy od otwarcia (lub luty 2021)


Konsystencja, zapach i skład
No więc zacznijmy od czynnika, którym zawsze się kieruję, jeśli nie w największym, to w bardzo dużym stopniu, przy wyborze kosmetyków (szczególnie do ciała). Zapach. Przyznam szczerze, że obawiałam się trochę tego imbiru, bo za wonią tego składnika nie przepadam. Na szczęście zupełnie nie wyczuwam go w całej kompozycji. Dla mnie to jedynie soczysty, dojrzały, pyszny grejpfrut. Bardzo orzeźwiający i idealny na lato. Tak, przynajmniej, pachnie w opakowaniu, na skórze jest już troszkę mniej wyczuwalny, a po kilku godzinach od aplikacji znika całkowicie. Dla mnie, absolutnie nie jest to wada, bo i tak używam mocno pachnących maseł, balsamów i olejków do ciała po kąpieli.
Konsystencja kosmetyku jest zbita i przypomina troszkę galaretkę. W opakowaniu nie widać dużych drobinek, jednak na skórze są one mocno wyczuwalne i to one jedyne przy kontakcie ze skórą nie rozpuszczają się.
INGREDIENTS: Sucrose, Paraffinum Liquidum, Silica, Vitis Vinifera Seed Oil, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Citrus Paradisi Seed Extract, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Hydrogenated Microcrystalline Wax, Glycine Soja Oil, Diethylamino Hydroxybenzoyl Hexyl Benzoate, Helianthus Annus Seed Oil, PEG-9, Zingiber Officinale Root Extract, Tocopherol, Ascorbic Acid, Citric Acid, Combretum Farinosum Flower Nectar, Caprylic/Capric Triglyceride, Ascorbyl Palmitate, Alcohol, Phenoxyethanol, DMDM Hydanation, Limonene, Methylparaben, Linalool, Propylparaben, Parfum, CI47000, CI26100.


Działanie
Peeling jest naprawdę porządnym zdzierakiem. Nie wiem nawet, czy dla mojej wrażliwej i suchej skóry, nie jest zbyt inwazyjny. Po jego użyciu moje dłonie, którymi aplikowałam kosmetyk, były wręcz podrażnione i zaczerwienione. Na ciele nie zauważyłam tego efektu. Jednak nie ukrywam, że wmasowywanie produktu do najprzyjemniejszych nie należało.
Kosmetyk zostawia na skórze parafinowy film, doskonale widać to, kiedy się go spłukuje. Ten element składu sprawia również, że po zabiegu ciało wydaje się nawilżone, jednak mam wrażenie, że jest wręcz przesuszone i nie obędzie się bez użycia jakiegoś masła, balsamu czy olejku. Jednak myślę, że nie ma co za to aż tak piętnować tego peelingu, bo wydaje mi się, że i tak większość z Was po co nawilżającego po kąpieli sięga.
Ale czy spełnia w ogóle swoją funkcję? Zdecydowanie tak. Bardzo dobrze pozbywa się martwego naskórka i wygładza skórę. Tego odmówić mu nie mogę. Ciało jest przyjemne w dotyku, delikatne, gładkie i miękkie. Niestety, dłonie troszkę ucierpiały i stały się szorstkie i suche, więc niezbędne będzie ich porządne nawilżenie i odżywienie po całym zabiegu. Szczerze powiedziawszy nie do końca wiem wiem co sądzić o tym produkcie.
Moja ocena: 3+/5


Perfect Body, nawilżające masło do ciała - marakuja
Masło o egzotycznym zapachu marakui poprawia elastyczność skóry, chroni ją i nawilża. Reguluje także wydzielanie sebum, a dodatkowo spowalnia procesy starzenia się skóry. Witamina K zawarta w oleju z makarui wspaniale działa na skórę naczynkową, trądzik różowaty oraz wszelkiego rodzaju zaczerwienienia. Produkt świetnie sprawdza się także w masażu sportowym ze względu na swoje właściwości przeciwzapalne, jak również łagodzące obrzęki oraz bóle mięśni.
Pojemność: 200 ml
Termin ważności: 6 miesięcy od otwarcia (lub marzec 2022)

Konsystencja, zapach i skład
I w tym przypadku wyjdę od zapachu, bo kiedy pierwszy raz otworzyłam opakowanie tego masła to się zakochałam. Cudowna, soczysta, świeża i kwaskowata marakuja <3 Gdyby ktoś zaserwował mi taki koktajl to pochłonęłabym w mgnieniu oka ;) No i kiedy przystawiam nos do tego kosmetyku to mam podobną ochotę :D Już na wstępie zgarną u mnie ten balsam ogromnego plus, ale jednocześnie moje oczekiwania co do niego nieco wzrosły ;) Na skórze masło pachnie trochę bardziej jak marakuja pomieszana z maliną - już mniej intensywnie, ale wciąć nie najgorzej. Niestety i tutaj woń nie utrzymuję się długo.
Konsystencją przypomina masło spożywcze, które kilka godzin przeleżało w temperaturze pokojowej ;) Ogólnie wolę bardziej zbite formuły, jednak w tym przypadku postanowiłam się nie zrażać ;) Dzięki swojej mniejszej gęstości kosmetyk całkiem szybko się wchłania ;) Także wolę szukać plusów, niż minusów ;)
Nie wiem co jest ze mną nie tak, ale ten zapach i konsystencja sprawiają, że całość wygląda dla mnie apetycznie :D Gdyby ktoś mi powiedział, że to deser to na bank bym spróbowała :D
INGREDIENTS: Aqua, Theobroma Cacao Seed Butter, Butyrospermum Parkii Butter, Isopropyl Myristate, Caprylic/Capric Triglyceride, Dimethicone, Glycerin, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Hydrogenated Micrycrystalline Wax, Vitis Vinifera Seed Oil, Cetearyl Alcohol, Trehalose, Passidlora Edulis Seed Oil, Xanthan Gum, Chondrus Crispus Powder, Inulin Lauryl Carbamate, Benzophenone-4, Parfum, Phenuxyethanol, DMDM Hydantoin, Methylparaben, Triethanolamine, Propylparaben, Disodium EDTA, CI19140, CI14700.


Działanie
Jak już wspomniałam wyżej - masło gładko się rozprowadza, bezproblemowo sunie po skórze i szybko się wchłania. Pozostawia delikatny film, jednak i on po jakimś czasie znika. Podoba mi się efekt, jaki daje ten kosmetyk - ciało jest gładkie, nawilżone, delikatne i miękkie. Znacznie lepiej skóra prezentuje się również wizualnie, masło pozbawiło je matowego wyglądu, a suchych skórek nie pozostało ani śladu.
Nie zauważyłam również żadnego negatywnego wpływu kosmetyku. Co najważniejsze, nie uczulił mnie, a wiecie, że często mi się to zdarza. Poza tym, nie zapchał mojej skóry.
Pisałam wcześniej, że dzięki swojemu zapachowi sprawdzi się idealnie na lato. Teraz, kiedy go wypróbowałam to nie jestem tego już tak pewna ;) Ze względu na to, że pozostawia na skórze delikatnie lepką warstwę, może być nie do zniesienia w upalne dni. Ja, przynajmniej, wolę wtedy sięgać po lżejsze mgiełki nawilżające.
Jedyny minus jaki znajduję to fakt, że nie poradziło sobie ono z przesuszonymi i zniszczonymi przez peeling dłońmi. Czuję, że doprowadzenie ich do porządku zajmie mi trochę czasu.
Moja ocena: 4+/5


Cena i dostępność
Stacjonarnie kosmetyki marki Cosmepick znajdziecie w drogerii Hebe. Jednak, jak zawsze, bez problemu dorwiecie je w internecie, m. in. na stronie producenta. Jeżeli chodzi o ceny, to za peeling musimy zapłacić 17 zł, a za masełko 16 zł.

Podsumowując...
Co do peelingu mam mieszane uczucia. Produkt sam w sobie jest dobry i spełnia swoje zadanie, jednak nie wiem czy jest on dobrym zdzierakiem dla mojego typu skóry. Zazwyczaj sięgam po delikatniejsze kosmetyki tego typu. Jeszcze dam mu szansę.
Masło wypada o niebo lepiej. Jest dobrym kosmetykiem nawilżającym o bardzo przyjemnym zapachu. Do ulubieńców raczej nie trafi, ale z chęcią je zużyję.

Znacie markę Cosmepick? Miałyście kiedyś to masło lub peeling? Jak się Wam sprawdziły? Lubicie takie pachnące kosmetyki do pielęgnacji? Czy Wy też macie tak wrażliwą skórę jak ja? Jeśli tak, to jakie produkty do złuszczania polecacie?

~ wredna
Czytaj więcej

Z MIŁOŚCI DO KOKOSÓW - INECTO, OLEJEK DO CIAŁA
Czy katastrofa zakończyła się 'happy endem'?

35 komentarzy:
Tak, wiem, że się powtarzam. I tak, wiem, że większość z Was już o tym słyszała. Ale może jest tutaj ktoś nowy i jeszcze nie wie, że uwielbiam wszystko co kokosowe. A dodatkowo mam obsesję na punkcie zapachów.
Dlatego to była tylko kwestia czasu, kiedy taki kosmetyk pojawi się w moich zbiorach. Ponadto, mam też problemy z nawilżeniem skóry, także nie mogło się złożyć lepiej. Ale o czym cały ten wywód? Ano, o olejku do ciała w sprayu marki Inecto.
A o jakiej to katastrofie wspomniałam w tytule? Otóż, w paczuszce, oprócz ww. olejku, szły do mnie jeszcze inne kosmetyki, w tym mgiełka do ciała. Okazało się, że opakowanie było uszkodzone i w transporcie jej zawartość zalała całą paczkę. Resztę udało się uratować, a sama marka oferowała mi dosłanie mgiełki + jakiś upominek, który miał całą sytuację wynagrodzić. Podziękowałam za propozycję, ale wychodzę z założenia, że takie wypadki się zdarzają, i nie ma sensu, żeby wysyłali kolejną paczkę ;) Także wszystko zakończyło się dobrze ;)


O marce słów kilka
Z ponad stuletnim doświadczeniem w pielęgnacji ciała i włosów, wiemy co nieco o ich dbaniu. Zawsze bierzemy pod uwagę ludzi, zwierzęta i planetę. Możesz stosować nasze produkty z pełną pewnością, że są one w 100% wegańskie i cruelty-free.


Od producenta
Podaruj swojej suchej skórze codzienne nawilżenie. Olejek do ciała wzbogacony czystym organicznym olejkiem kokosowym (ang. Pure Organic Coconut Oil) oraz witaminą E, z łatwością wchłonie się w twoją skórę zapewniając jej jeszcze lepszy wygląd, gładkość i zapach.
Pojemność: 200 ml
Termin ważności: 24 miesiące od otwarcia

Opakowanie i skład
Olejek zamknięty jest w plastikowej buteleczce z atomizerem. Całość jest bardzo zgrabna i poręczna. Szata graficzna, jak najbardziej, w moim guście. Jest prosto i przejrzyście, bez zbędnych ozdobników, a jednocześnie nie nudno. Tworzywo jest porządne i wytrzymałe.
Atomizer działa bez zarzutów, nie zacina się i dozuje bardzo delikatną mgiełkę. Jest zabezpieczony plastikową zatyczką, więc nie trzeba się obawiać, że podczas kąpieli, przez przypadek pryśniemy sobie olejkiem w twarz :D
Z tyłu mamy etykietę informacyjną w wielu językach. Ta, po polsku, była jednak naklejona dodatkowo i została zupełnie rozpuszczona przez mgiełkę, która się rozlała.
INGREDIENTS: Paraffinum Liquidum, Isopropyl Palmitate, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Tocopheryl Acetate, Parfum.


Konsystencja i zapach
Kosmetyk jest dosyć lejący i konsystencją przypomina raczej wodę niż olejek. Przyznam szczerze, że trochę mnie to zaskoczyło, choć nie wyobrażam sobie, aby gęstsza formuła mogła się dobrze rozpylać takim atomizerem ;) I ogólnie swoim wyglądem przypomina ww. ciecz, bo jest zupełnie przezroczysty. Jednak na skórze zachowuje się już bardziej jak olejek. Jest śliski, gładko sunie, płynnie się rozprowadza i natłuszcza. Pozostawia delikatny film, który mi osobiście bardzo odpowiada ;)
Kolejny aspekt, w którym jest ten produkt różny od wody jest zapach ;) Czyli jeden z najważniejszych czynników :D A przynajmniej główny powód, dla którego się na ten olejek zdecydowałam. Spodziewałam się, oczywiście, czysto kokosowej woni. I owszem, można go w całej kompozycji wyczuć, jednak nie jest to jedyny element zapachowy. Ja wyczuwam tutaj jeszcze wanilię i jakby kajmak :D Także, jak się wypryskam to będę pachniała jak jakiś pyszny deser :D Lubię to!


Działanie
Co do tego kosmetyku miałam dosyć spore wymagania już od samego początku. Głównie ze względu na "olejek" w jego nazwie. Stworzyłam sobie obraz dobrze nawilżającej mgiełki. A jak było w rzeczywistości?
Było bardzo dobrze. Nie dość, że mgiełka pozwala na dozowanie odpowiedniej ilości produktu to jeszcze umożliwia jego błyskawiczne rozprzestrzenienie po ciele. A to, znowuż, przekłada się na skrócony czas całej aplikacji. Ogromny plus, bo od razu mam większą ochotę sięgnąć po ten olejek po kąpieli, a to zdarza się bardzo rzadko ;)
Jak już wspomniałam wcześniej, zaraz po aplikacji zostawia tłustawy film na skórze i dosyć długo się on wchłania, ale mnie osobiście jakoś mocno to nie przeszkadza ;) Wręcz przeciwnie, mam wtedy wrażenie głębokiego nawilżenia. Dodatkowo, pozostawia nasze ciało delikatnie błyszczące. Ten efekt niesamowicie mi się podoba ;)
Skóra jest gładziutka i delikatna, aż chciałoby się stale ją głaskać :D Wiem, że to dziwnie brzmi, ale takie mam odczucia :D


Cena i dostępność
Markę Inecto, stacjonarnie, znajdziecie w drogeriach Hebe. Czy można je zakupić gdzieś online, się nie orientuję. Jeżeli chodzi o cenę to za olejek do ciała musimy zapłacić 20 zł.

Podsumowując...
Oj, to chyba mój kolejny ulubieniec ;) Wszystko w tym produkcie mi się podoba. Uwielbiam zapach <3 Bardzo odpowiada mi atomizer, konsystencja idealnie wpada w moje gusta, a to, jaką skórę ten kosmetyk pozostawia to bajka. Z całą pewnością będę po niego regularnie sięgała i bardzo możliwe, że dzięki temu w końcu doprowadzę swoją suchą skórę do porządku ;)
Moja ocena: 5/5

Znacie markę Inecto? Mieliście okazję wypróbować ten olejek? Jak się Wam sprawdził? A może wcześniej go nie testowaliście? Zachęciłam Was do zapoznania się z tym produktem? Lubicie olejki do ciała w formie mgiełki? A może wolicie tradycyjne masła i balsamy?

~ wredna
Czytaj więcej

LAKIERY HYBRYDOWE OD EVELINE
Kolejny kosmetyk marki, który trafi do ulubieńców?

51 komentarzy:
Jeżeli czytacie mojego bloga już od jakiegoś czasu to z pewnością wiecie, że bardzo lubię Eveline, a szczególnie ich maskary. W niemal każdym denku i haulu, w którym pojawiają się tusze do rzęs, są one właśnie tej firmy.
Ostatnio dostałam całkiem sporą i bardzo ciekawą paczuszkę od tej marki. Możecie sobie wyobrazić moją radość ;) Na pierwszy ogień, do testów, poszły lakiery hybrydowe. Miałam ochotę zmienić swój manicure i pomyślałam, że to będzie świetna okazja do wykorzystania moich nowych maleństw.
Jak to wszystko wyszło? I czy jestem zadowolona z lakierów hybrydowych od Eveline? Zapraszam do posta.


O marce słów kilka
Już od 30 lat dostarczamy kosmetyki naszym klientom w Polsce i za granicą. Zaufanie konsumentów zyskaliśmy dzięki polityce wysokiej jakości  oraz innowacyjności.
Kluczem do pielęgnacji urody jest  odpowiedni dobór kosmetyków. Tworząc produkty sygnowane marką Eveline Cosmetics pamiętamy o różnorodnych potrzebach naszych konsumentek. Wiemy, ze zasługujecie na wysoką jakość, atrakcyjny design i komfortową cenę. To dla Was i wspólnie z Wami odkrywamy sekrety naturalnego piękna.
Marka Eveline ma w swojej ofercie szeroki wachlarz kosmetyków kolorowych, począwszy od baz pod makijaż, podkładów i pudrów, przez cienie do oczu, kredki i eyelinery, aż po pomadki i mgiełki utrwalające. Dodatkowo, producent posiada ogromny asortyment z działu pielęgnacji oraz manicure.

Od producenta
Lakiery hybrydowe Eveline Cosmetics to paleta 20 kolorów [...]
Szeroki, wygodny pędzelek o zaokrąglonym przekroju umożliwia szybką i prostą aplikację. Łatwa do nakładania formuła sprawia, że wykonasz idealny, profesjonalny manicure hybrydowy bez wychodzenia z domu. Możesz cieszyć się jego trwałością nawet do dwóch tygodni.
Moje kolory: 291 Cream, 292 Pink Petals
Pojemność: 5 ml
Termin ważności: 12 miesięcy od otwarcia


Opakowanie i skład
Lakiery zamknięte są w zgrabnych, szklanych słoiczkach z plastikową zakrętką tych samych rozmiarów. Całość utrzymana jest w czarno-złotej kolorystyce, której wyjątek stanowi pasek odzwierciedlający odcień naszego lakieru - to moim zdaniem bardzo na plus, bo przy sporej kolekcji lakierów znacznie łatwiej się połapać. Dodatkowo uważam, że kolory zostały na nich dobrze odwzorowane. Szata graficzna, moim zdaniem, nie wygląda jakoś ekskluzywnie czy wyjątkowo kreatywnie, jednak uważam, że nie do przy opakowaniu jest najważniejsze. Buteleczki są poręczne i stabilne, nie przewracają się same z siebie ;) Bardzo podoba mi się pędzelek, który jest dosyć krótki, szeroki i ma zaokrągloną końcówkę. Niesamowicie ułatwia to aplikację koloru. Mam jednak pewne zastrzeżenia co do włosków w lakierze nr 291, ponieważ mają one tendencję do rozdzielania się i nakładania koloru smugami.
INGREDIENTS: Aliphatic Urethane Acrylate, Hydroxypropyl Methacrylate, Hema, Butyl Acetate, Ethyl Trimethylbenzoyl Phenylphosphinate, Nitrocellulose, Ethyl Acetate, Silica Dimethyl Silylate, Benzoyl Isopropanol, Acrylates Copolymer, Isopropyl Alcohol, Alcohol, Methoxy PEG/Caprolactone/Valerolactone/Dibutyl Ethanolamine Phosphate, Xylene, Diacetone Alcohol, Tripropylene Glycol Diarylate, Cyclohexyldimethylammomium Dihydrogen Phosphate, Phenoxyethanol, Ethylbenzene, 2- Methylpropanol, Ditallowamidoethyl Phosphate. May Contain [+/-] : Aqua, Bis-Trimethylbenzoyl Phenylphospine Oxide, Mica, Polyethylene Terephthalate, Polyester/Copolyester, Polyurethane-11, Tin Oxide, Synthetic Fluorphlogopite, Silica, Styrene/Acrylate Copolymer, CI 12085, CI 14270, CI 15850, CI 15985, CI 19140, CI 42510, CI 45410, CI 60725, CI 73385, CI 74160, CI 74260, CI 77000, CI 77007, CI 77120, CI 77266, CI 77489, CI 77491, CI 77492, CI 77891.


Konsystencja i zapach
Lakiery pachną jak połączenie tradycyjnej formuły z hybrydową. Ogólnie zapach oceniłabym jako neutralny, bo mimo iż do przyjemnych nie należy, to nie jest drażniący i myślę, że większości z Was nie będzie przeszkadzał, szczególnie, że nie wyczuwałam go jakoś intensywnie podczas aplikacji, a po pozbyciu się warstwy dyspersyjnej w ogóle traci swą woń. 
Konsystencja lakierów jest typowa dla hybryd. Choć widzę różnicę między kolorami. Beżowy odcień (291) jest znacznie bardziej zbity i gęsty, natomiast różowy (292) formułą przypomina bardziej tradycyjne lakiery do paznokci. Jednak i z jednym, i z drugim pracowało mi się podobnie. Brązowy był jedynie troszkę bardziej toporny i nie sunął po paznokciu tak gładko, jak ta landryneczka. Ładnie się poziomują i nie ma problemów ze smugami (oprócz pierwszej warstwy przy kolorze 291), czy zalanymi skórkami. Nie trzeba z nimi pracować z szybkością światła, bo po zaaplikowaniu pozostają na miejscu i nie rozpływają się na boki.




Krycie i utwardzanie
W pierwszym momencie kiedy przyłożyłam pędzelek do paznokcia pomyślałam, że wystarczy jedna warstwa, aby uzyskać odpowiednie krycie, jednak okazało się, że biała część paznokcia wciąż przebija. Mimo tego, jestem pozytywnie zaskoczona ich pigmentacją, bo wystarczyły mi 2 cienkie warstwy (jedynie z kciukami miałam troszkę problemów i tam poleciała też trzecia). Zazwyczaj na tym etapie nie jestem jeszcze zadowolona i dokładam lakier.
Troszkę zaniepokoiło mnie to, że kolor nr 291 nie chciał mi się dobrze utwardzać. Posiadam lampę UV LED 48W i albo potrzebuje ona wymiany lampeczek, albo powinnam ten lakier utrwalać dłużej niż minutę. Nie miałam takich problemów z tym różowym, ale znowuż ostatnio robiłam paznokcie siostrze i jeden z jej lakierów (innej marki) również nie chciał się utrwalić. W każdym razie, na waciku, którym przemywałam "warstwę dyspersyjną" zostawała połowa warstwy lakieru... Myślicie, że to wina lampy? A może techniki? Chętnie poczytam Wasze rady ;)


Cena i dostępność
Kosmetyki marki Eveline dostaniecie w drogeriach, w których jest jej szafa, m. in. w Rossmanie. Jednak, jak zwykle, bezproblemowo i bez wychodzenia z domu, zakupicie je na stronie producenta. Jeżeli chodzi o to, jak lakiery wypadają cenowo to za jedną buteleczkę musimy zapłacić 24,59 zł (w sklepie Eveline).

Podsumowując...
Od razu powiem Wam, że kolorki jakie dostałam nie do końca leżą w moim guście, jednak starałam się nimi wyczarować coś co będę mogła nosić. Uważam, że wyszło nie najgorzej, jednak nie jestem z tego manicure zadowolona. Kiedy tę kwestię mamy już z głowy to możemy przejść do podsumowania i mojej oceny.
Z lakierami pracuje się całkiem dobrze. Problematyczny okazał się odcień 291, którego pędzelek przy pierwszej warstwie robił smugi, a sam lakier nie chciał się dobrze utwardzić. Z różowym kolorem nie musiałam się tak zmagać.
Nie do końca wiem jak ocenić te lakiery. Moim zdaniem to takie przeciętniaczki ;) A przynajmniej ten beżowy.
Moja ocena: 3+/5

Znacie produkty tej marki? Co o nich sądzicie? Jak się Wam sprawdzają? Robicie manicure hybrydowy? A może trzymacie się tradycyjnych lakierów? Wykonujecie zdobienia w domu? Czy oddajecie dłonie w ręce specjalistów?

~ wredna
Czytaj więcej

KWIATY W KOBIECYM WYDANIU
Całkiem elegancka stylizacja idealna na wiosnę

48 komentarzy:
Pogoda ostatnio dopisuje i nareszcie pozwala na zrobienie zdjęć na zewnątrz :D Temperatury idealne do noszenia moich ukochanych sukienek. Ostatnio stwierdziłam, że mam ich w szafie zdecydowanie za mało! Koniecznie muszę uzupełnić braki ;)
Dzisiaj przychodzę do Was ze stylizacją, z której nie do końca jestem zadowolona. Owszem, na zdjęciach może to jakoś wygląda, ale sukienka jest sporo za duża, a to ponoć rozmiar 32... No, chyba nie... Wizyta u krawcowej mnie nie ominie, bo bardzo chciałabym sobie tę kieckę zostawić. Buty też okazały się nietrafione, bo o rozmiar za duże :D Polecą w świat ;) Jedyny udany element to naszyjnik ;) Ten z pewnością będę nosiła.

sukienka bonprix  |  buty bonprixbiżuteria bonprix  |  torebka no-name

Co sądzicie o mojej stylizacji? Jak tam Wasza szafa? Przygotowani na sezon wiosenno-letni? Lubicie kwiatowe wzory? Czy może jednak wolicie sięgać po gładkie materiały? Korzystacie z pięknej pogody? Czujecie już lato? Czy na razie jeszcze nie myślicie o plaży?

~ wredna
Czytaj więcej