O marce słów kilka
Młoda, niezależna i kreatywna włoska firma kosmetyczna.Każdy płatek śniegu jest inny i wszystkie są równie piękne. Dokładnie jak ludzie.
Nazywamy siebie Neve Cosmetics, ponieważ dla nas piękno jest czymś naturalnym, czystym i magicznym.
Nasza firma powstała w 2009 roku w pięknej prowincji Turyn, (…) a dzięki najlepszym krajowym profesjonalistom i artystycznemu kierunkowi w miłości do kolorów tworzymy mineralne, naturalne i innowacyjne kosmetyki. U podstaw naszej filozofii produkcji leży chęć tworzenia skutecznych, kolorowych, szalonych i przyjemnych produktów bez wyrzeczenia się prawdziwych i czystych formuł lub naszej etyki cruelty free.
O sklepie słów kilka
Wielkie marki w najniższych cenach w kraju. Bogata oferta kosmetyków do makijażu i pielęgnacji takich marek jak: Loreal, Maybelline, Sally Hansen, Astor, Nailtek, Max Factor, Bourjois.
Sklep internetowy
eZebra.pl poznałam kilka lat temu. Urzekł mnie bogatym asortymentem i
kosmetykami w przystępnych cenach. Pamiętam, że byłam wniebowzięta, kiedy
dowiedziałam się, że siedziba drogerii znajduje się w Lublinie i to jakieś 15
minut spacerkiem od miejsca, w którym wtedy mieszkałam. Jak możecie się
domyślić, byłam wtedy częstym gościem na Wojciechowskiej (wtedy tam właśnie
znajdował się punkt odbioru osobistego).
Cień mineralny prasowany, wkład do palety magnetycznej.Pigment w najczystszej postaci i formuła łącząca wzbogacone zostały witaminami dzięki czemu gwarantują maksymalną łatwość aplikacji, wytrzymałość i komfort.
Gramatura: 3 g
Liczba dostępnych
odcieni: 94
Termin ważności: 6
miesięcy od otwarcia
Opakowanie i skład
Jest to typowy wkład do palety magnetycznej. Jeśli czytacie mojego bloga od jakiegoś czasu to wiecie, że jeśli decyduję się na pojedyncze cienie to wybieram tylko takie, te w kasetkach zupełnie mnie nie interesują. Przychodzi do nas w plastikowym, przezroczystym opakowaniu ochronnym, a także pięknym, fioletowym, kartonowym rękawie z logo firmy i wyciętym okienkiem, dzięki któremu możemy zobaczyć odcień naszego cudeńka. Całość bardzo dobrze zabezpiecza zawartość. Jeśli chodzi o oprawę to nie ma tutaj nad czym się rozwodzić. Sam wkład dobrze trzyma się palety, jednak to, co wyróżnia go na tle innych to fakt, że jest ogromny. Powiedziałabym, że prawie dwa razy większy niż standardowe rozmiary Kobo czy Glam Shop.A z racji tego, że o opakowaniu nie ma co pisać to napomknę jeszcze o tym jak cień wygląda na pierwszy rzut oka. Jest to liliowo-wrzosowy odcień z delikatnym błękitnym poblaskiem, jednak nie zapowiada intensywnej, metalicznej tafli czy dużego kontrastu w odcieniach duochrome. Nie widzę też w nim większych drobinek, także dla tych, którzy nie lubią brokatu może się sprawdzić.
SKŁAD: Talc, Mica, Octyldodecyl Stearoyl Stearate, Magnesium Stearate, Cetearyl Ethylhexanoate, Caprylyl Glycol, Tocopheryl Acetate, Retinyl Palmitate. May Contain (+/-): Ci 77891 (Titanium Dioxide), Ci 15850 (Red 7 Lake), Ci 77007 (Ultramarines).
Konsystencja i zapach
Zacznę od tego drugiego, bo w tej kwestii nie ma się co rozpisywać, ponieważ zupełnie żadnej woni nie wyczuwam. Z pewnością ucieszą się z tego faktu wszyscy wrażliwy, ze mną na czele. I jak już przy tym jesteśmy to wspomnę, że kiedy nosiłam ten cień na oczach nie zauważyłam żadnego pieczenia czy łzawienia.
Jeśli zaś chodzi o konsystencję samego cienia to nie jest to bardzo pudrowy, ale spodziewałam się bardziej miękkiej i kremowej formuły. Przyzwyczaiłam się do takiej w paletach MUR i ABH. Ta w Neve bardziej przypomina mi błyszczące cienie z Zoevy (przynamniej te ze Smoky, bo tylko tę mam). To również przekłada się na to, że przy swatchowaniu, na palcu, wygląda znacznie bardziej pudrowo i sucho, niż się tego oczekiwałam. To raczej matowa lilia z delikatną, błękitną satyną.
Podczas przenoszenia go na skórę jednak zyskuje trochę bardziej maślaną konsystencję i gładko sunie po powiekach.
Pigmentacja i blendowanie
Jeżeli chodzi o rozcieranie i samo nakładanie cienia to jest to czysta przyjemność. Zupełnie nie ma tutaj problemu z aplikacją. Formuła rozkłada się jednakowo i nie tworzy plam, prześwitów i smug, choć na to ostatnie wpływ ma też pewnie narzędzie, jakiego używamy, w moim przypadku jest to palec. Użycie tego członka pozwala również na wydobycie największej pigmentacji. I przyznam, że ciężko mi ją ocenić, bo niby jest pełna, ale cień sam w sobie jest półprzezroczysty... Nie wiem jak to poprawnie opisać. Mam wrażenie, że baza kolorystyczna (wrzosowa lilia) jest jedynie tłem dla błękitnego poblasku, ale wciąż nie przykrywa nam w pełni powieki. Wydaje mi się, że jest to bardziej topper, cień zwieńczający, który jedynie dodaje wyjątkowego akcentu, niż coś, co zrobi nam efekt wow solo. Przyznam szczerze, że ja zdecydowałam się na ten cień, żeby stosować go w pojedynkę i uzyskać nim liliowy kolor na powiece z błękitnym duochromem. Dlatego nałożyłam go kilkoma warstwami, najpierw kilkakrotnie palcem, a później dodatkowo pędzlem. Przy tym ostatnim efekt stał się jeszcze bardziej pudrowy i zatracił poblask, wyglądał jak zwykły liliowy, matowy cień. Dlatego raczej polecałabym aplikować go dłońmi, delikatnie wcierając w skórę.
No i muszę też napisać, że troszkę rozczarował mnie fakt, że w żaden sposób nie potrafiłam wydobyć z cienia wykończenia, intensywności i blasku, jaki prezentują zdjęcia na stronie producenta.
Jeśli chodzi o rozcieranie to nie miałam z tym większych problemów. Trzeba jednak pamiętać, aby robić to od razu przy nakładaniu, bo jeśli najpierw zintensyfikujemy pigment kilkoma warstwami, a dopiero później będziemy się starali to wyblendować to możemy napotkać pewien opór.
Trwałość
Cień testowałam na bazie EyeShadow Keeper z Inglot i Maybelline Color Tattoo. Nie jestem w stanie
wypróbować tego typu kosmetyków na gołej powiece, bo moja jest opadające i
mocno przetłuszczająca się, więc kolory znikłyby z niej po niecałej godzinie. Poza tym wykorzystywałam go przy makijażu na wyjścia, więc nie mogłam sobie pozwolić na fioletowe skrętki w załamaniach. Na tak przygotowanej powiece trzymał się bardzo dobrze i wyglądał nienagannie do samego zmycia. Delikatnie zebrał się w zmarszczkach w wewnętrznych kącikach, ale u mnie nawet Modern Renaissance od Anastasii zachowuje się podobnie.
Cena i dostępność
Kosmetyki marki Neve Cosmetics dostaniecie w wielu drogeriach internetowych, w tym na eZebra. Na tej ostatniej za pojedynczy wkład zapłacicie 29 zł. Czy są dostępne stacjonarnie w Polsce nie wiem, nie wydaje mi się, ale mogę się mylić. Jeśli ktoś z Was ma jakieś informacje na ten temat to będę wdzięczna za cynk.
Podsumowując...
To prawda, że oczekiwałam innego efektu. To prawda, że chciałam większego pigmentu, większego blasku. I prawda, że zdjęcia na stronie producenta trochę mnie zmyliły i nie udało mi się podobnej intensywności uzyskać. Jednak nie mogę powiedzieć, że jest to zły cień. Jest delikatny, subtelny, ale bardzo ładny. Poza tym praca z nim to istna przyjemność, a jego trwałość zupełnie mnie zadowala. Z pewnością się go nie pozbędę i będę z chęcią używała.
Moja ocena: 4/5
Znacie markę Neve Cosmetics? Co o niej sądzicie? Używaliście ich cieni? Jak się Wam sprawdziły? Podoba Wam się Wow? A może jednak uważacie, że nie jest dla Was? Jakie inne produkty tej firmy polecacie? Korzystacie z drogerii
internetowej eZebra? Jak ją oceniacie?
~ wredna
Cień bardzo ładny, ale kolorystyka zupełnie nie moja :)
OdpowiedzUsuńA ja znowuż fiolety uwielbiam ;) Co prawda jedynie jako akcent i dodatek do bardziej neutralnego makijażu, ale zawsze ;)
UsuńI love the post:)
OdpowiedzUsuńHave a nice day, dear!
Piękny cień, i chodź osobiście lubuję się w bronzach i złocie, to ten kolor też bym polubiła. :)
OdpowiedzUsuńO sklepie słyszałam, ale tej marki nie znam. Chętnie kupiłabym ten cień :D
OdpowiedzUsuńmarki nie znam kompletnie, ale cień sam w sobie jest prześliczny :D chociaż ja i tak bardziej taki odcień wolałabym mieć na paznokciach niż na oczach :D
OdpowiedzUsuńWidziałam w internecie filmiki, w których dziewczyny używają cieni jako pyłków na paznokcie, także zawsze można spróbować ;)
UsuńŁadny kolor, ale ja wolę brązy i beże.
OdpowiedzUsuńJa również, jako bazę makijażu ;) Taki fiolecik to jedynie akcent ;)
Usuńpigmentacji az jakiejs nadzwsyczajnej nie popsiada, ale jest trwaly ;p wklady do paletki magnetycznej to bardzo fajna sprawa ;) uzupelniasz ja swoimi ulubionymi kolorkami ;) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDlatego właśnie teraz sięgam tylko po wkłady lub gotowe palety ;) Zauważyłam, że takich pojedynczych w kasetkach zupełnie nie używam ;)
Usuńfajny kolorek, jestem ciekawa jak prezentuje sie na powiece :)
OdpowiedzUsuńZapraszam https://ispossiblee.blogspot.com/2018/12/christmas-wishes.html
Nie znałam wcześniej tej marki, cień bardzo ładny, podoba mi się ten odcień. Chętnie zobaczyłabym wykonany przy jego użyciu makijaż. :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się pojawi ;) Na razie muszę się dotrzeć z aparatem, bo zdjęcia makijaży zupełnie mi nie wychodzą :D
UsuńPrzepiękny cień! Śliczny kolor.
OdpowiedzUsuńKolor zupełnie nie mój :)
OdpowiedzUsuńNie znam, ba, nie słyszałam o Neve! Cień ma ładny kolor, ale nie zdecydowałabym się na niego, "nie mój kolor":). Nie lubię, jak zdjęcia na stronie producenta są przekłamane, mimo wszystko najważniejsze, że i tak go polubiłaś;)
OdpowiedzUsuńI dla mnie jest to pierwsze spotkanie z marką, choć słyszałam o niej już wcześniej ;)
UsuńNie kupowałam nigdy z tego sklepu, tak jak i nie słyszałam o tej marce! Blisko 30 zł za jeden cień to całkiem sporo, tym bardziej że oczekiwałaś innego efektu, cóż najważniejsze ze cień zostanie wykorzystany i mimo wszystko ci przypadł do gustu:)
OdpowiedzUsuńKolorek śliczny:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie umiem się malować :D
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post, a w nim... krakowski kiermasz świąteczny :-)
Pozdrawiam! Mój blog - KLIK
Bardzo ładny ten kolorek ☺
OdpowiedzUsuńJa bardzo chętnie go wypróbuję ☺
Pozdrawiam
Lili
koniecznie i daj nam znać jak wypadł:D
UsuńJa też z chęcią poznam opinie innych na jego temat ;)
Usuńjaki uroczy fiołkowy odcień:)
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji używać kolorówki tej marki, szkoda, że zdjęcia na stronie Cię zmyliły co do odcienia. Najważniejsze jednak, że mimo iż miałaś do czynienia z czymś innym niż oczekiwałaś, produkt ostatecznie jest dobry i znajdzie miejsce w Twojej toaletce :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że zrobiłaś swatche, bo ciężko było mi sobie wyobrazić ten odcień na skórze ;)
OdpowiedzUsuńRobiłam wszystko co w mojej mocy, ale jednak zdjęcie nie oddaje w pełni naturalnego koloru, choć wydaje mi się, że jednak jest bardziej rzeczywisty niż ten na stronie producenta ;)
UsuńNie znam firmy, ale kolorek bardzo przyjemny :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że wybrałaś cień w kolorze mijającego roku. ;) Ja akurat cieni nie używam, w sumie prawie w ogóle się nie maluję. :D
OdpowiedzUsuńMnie zawsze zachwycają Twoje zdjęcia - skupiają całą uwagę i zanim przeczytam tekst to patrzę na zdjęcia :D A jeśli chodzi o cienie to ja dopiro zaczynam przygodę w tym temacie :)
OdpowiedzUsuńOjej, dziękuję ;) Przyznam szczerze, że jestem strasznie krytyczna wobec swoich zdjęć i nigdy nie jestem z nich do końca zadowolona :D
UsuńBardzo spodobał mi się ten kolorek :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
Kolorek bardzo ładny:) Ciekawi mnie czy inne odcienie byłyby bardziej napigmentowane noo i maty hmm:D Akurat ta marka bardzo mnie ciekawi także post idealnie dla mnie:*
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że pół przezroczysta formuła jest specyficzna dla tego cienia i wydaje mi się, że te matowe mogą mieć lepsze krycie ;)
UsuńKolor przyjemny :)
OdpowiedzUsuńcień jak cień ale paznokcie kochana to ty masz cudowne!!!!
OdpowiedzUsuńMiałam* :D Ostatnio strasznie mi poleciały i muszę wszystkie prawie na zero ściąć
Usuńcień mi się podoba! a wykonanie zdjęć - rewelacja :)
OdpowiedzUsuńwww.wkrotkichzdaniach.pl
Marki nie znam, cień nie w moim typie, ale manicure ukradł zdjęcia :D
OdpowiedzUsuńManicure tylko na jednym zdjęciu, bo zapożyczyłam je z wcześniejszego posta ;) Teraz wszystkie pazury wyłamane, więc aż wstyd je pokazywać :D
UsuńBardzo ładny cień :)
OdpowiedzUsuń