PERCY JACKSON I BOGOWIE OLIMPIJSCY, TOM PIERWSZY
Czyli o tym, ile wspólnego ma ekranizacja z książką.

Tak, wiem. Wiem, że posty związane z literaturą i filmem nie do końca należą do mojej specjalności, ale o książce Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy: Złodziej Pioruna i jej ekranizacji, czułam potrzebę napisać. Nie będzie to recenzja, bo w tej kwestii czuję się zupełnie niewykwalifikowana. Po prostu przedstawię Wam kilka moich spostrzeżeń, głównie skupiając się na różnicach, między tymi dwoma mediami. A jak wiecie, takich zazwyczaj jest mnóstwo. Oczywiście rozumiem, że przy adaptacji mamy ograniczenie czasowe, także ten czynnik również biorę pod uwagę przy mojej małej ocenie ;) A teraz uwaga - post zawiera SPOILERY.


O książce słów kilka
Czy Percy zdoła odnaleźć piorun, zanim rozpęta się wielka wojna bogów?Co by było, gdyby olimpijscy bogowie żyli w XXI wieku? Co by było, gdyby nadal zakochiwali się w śmiertelnikach i śmiertelniczkach i mieli z nimi dzieci, z których mogliby wyrosnąć wielcy herosi – jak Tezeusz, Jazon czy Herakles?
Jak to jest – być takim dzieckiem?
To właśnie przydarzyło się dwunastoletniemu Percy’emu Jacksonowi, który zaraz po tym, jak dowiedział się prawdy, wyruszył w niezwykle niebezpieczną misję. Z pomocą satyra i córki Ateny Percy odbędzie podróż przez całe Stany Zjednoczone, żeby schwytać złodzieja, który ukradł przedwieczną „broń masowego rażenia” – należący do Zeusa piorun piorunów. Po drodze zmierzy się z zastępami mitologicznych potworów, których zadaniem jest go powstrzymać. A przede wszystkim będzie musiał stawić czoła ojcu, którego nigdy wcześniej nie spotkał, oraz przepowiedni, która ostrzegła go przed…Ale o tym przeczytasz w książce!
Oryginalny tytuł: Percy Jackson and the Olympians: The Lightning Thief
Wydawnictwo: Galeria Książki
Liczba stron: 360
Premiera: 2005
Liczba rozdziałów: 22
Cena: 36,90 zł


O filmie słów kilka
Amerykańsko-kanadyjski film fantastyczno-komediowy w reżyserii Chrisa Columbusa, będący ekranizacją I części powieści Ricka Riordana o tym samym tytule.Potomek Posejdona, nastolatek Percy Jackson, wraz ze swoimi przyjaciółmi wyrusza w podróż, aby odnaleźć Piorun Zeusa.
źródła: wikipedia.org, filmweb.pl
Oryginalny tytuł: Percy Jackson & the Olympians: The Lightning Thief
Reżyseria: Chris Columbus
Scenariusz: Craig Titley
Wytwórnia filmowa: 20th Century Fox, Dune Entertainment, 1492 Pictures
Premiera: 2010
Czas trwania: 1 godz. 58 min.


Odwzorowanie postaci
Myślę, że od tego warto zacząć. Tutaj rozbieżności nie są aż tak skandaliczne, bo przywykliśmy już do tego, że przemysł filmowy kreuje swoje własne wyobrażenie bohaterów. Oczywiście nie będę opisywała każdej postaci, która pojawia się w książce, bo to mijało by się z celem. Ale uważam, że wskazane jest przyjrzeć się głównym bohaterom.
Zaczniemy od sylwetki najważniejszej, czyli Percy'ego. Riordan opisuje chłopaka w następujący sposób:
Mam dwanaście lat. Jeszcze kilka miesięcy temu byłem uczniem Yancy Academy, prywatnej szkoły z internatem dla dzieci z problemami, znajdującej się na północy stanu Nowy Jork.
Czy ja jestem dzieckiem z problemami ?Taa. Można tak powiedzieć. (...)Psycholog szkolny powiedział mi że to objaw ADHD: mózg błędnie interpretuje pewne rzeczy.
W książkach Percy opisany jest jako przystojny młody człowiek, o czarnych włosach i oczach o kolorze morza (czasem opisywanych jako zielonych).
źróło: wikipedia.org
W tym przypadku większość cech się pokrywa. Jedynie wiek naszych postaci w ekranizacji został zawyżony. Percy i Grover uczęszczają do liceum i wyglądają na zdecydowanie więcej niż 12 lat. Za tym idzie też drobna różnica w charakterze głównej postaci. Jej filmowa wersja jest znacznie bardziej odważna i już na samym wstępie posiada większe umiejętności bitewne. 

Grover był modelową łajzą. Nie dość, że chudy, to jeszcze na dodatek płakał, kiedy coś mu nie wychodziło. Musiał chyba powtarzać parę klas, bo jako jedyny szóstoklasista zaczynał mieć pryszcze i nawet początki delikatnego zarostu na brodzie. A do tego był kaleką. Miał papierek zwalniający go na resztę życia z wuefu, ponieważ coś mu się działo z mięśniami w nogach. Chodził dziwacznie, jakby każdy krok był dla niego bolesny, ale to były tylko pozory. Trzeba było go widzieć, jak biegł, kiedy w stołówce podali tortille.
Tak przedstawia się książkowa wersja satyra. Jednak reżyser postanowił zupełnie (w moim odczuciu) zmienić tę postać. Filmowy półkozioł zdecydowanie nie jest łajzą, powiedziałabym nawet, że jest po trosze flirciarzem i miłośnikiem kobiet, jeśli tak można to ująć :D Na próżno u niego szukać wystających kości, pryszczy czy zarostu. Zgadza się jedynie fakt, że Grover jest kaleką.
Teraz czas na ostatnią bohaterkę naszego głównego trio, a mianowicie Annabeth:
Była mniej więcej moim wieku, może tylko trochę wyższa i zdecydowanie lepiej zbudowana. Z mocną opalenizną i jasnymi lokami wyglądała niemal jak serialowi dziewczyna z Kalifornii, ale oczy burzyły ten obraz. Były zdumiewająco szare, jak chmury burzowe; ładne, ale też nieco przerażające. Jakby ich właścicielka przez cały czas zastanawiała się, jak mnie pokonać w walce.
Tutaj zgadza się budowa i może opalenizna. Zdecydowanie różnią się włosy, które w adaptacji są brązowe, i oczy, w filmie przedstawione jako niebieskie. Inaczej ukazana jest również relacja między Annabeth i Percym - w książce, jak to dwunastoletnie dzieci, często się sprzeczają i na początku nie pałają do siebie miłością. W ekranizacji natomiast podtrzymany jest wątek rozbieżnych interesów obojga rodziców (Ateny i Posejdona), ale sami ich potomkowie wytwarzają bardziej intymną relację, która wygląda na flirt młodych ludzi.



Postacie pominięte w adaptacji
Zdaję sobie sprawę z tego, że nie sposób zawrzeć wszystkich książkowych bohaterów w dwugodzinnej ekranizacji. Dlatego pisząc ten akapit nie mam tu na myśli pominięcia pobocznych sylwetek typu Nancy Bobofit czy Clarisse, ani nawet zrezygnowania z większości potworów. Mówię tutaj o takich charakterach jak Pan D (a.k.a. Dionizos) czy Wyrocznia. O ile bóg wina nie był tak istotny dla fabuły lektury, o tyle zdziwił mnie brak wątku przepowiedni. Jednak w tym, jak i w tym, który opiszę za chwilę, przypadku filmowcy doskonale poradzili sobie z obejściem konsekwencji związanych z pominięciem co istotniejszych postaci.
Jednak najbardziej zszokowało mnie to, że reżyser i scenarzysta zupełnie rezygnowali z Aresa, Kronosa i całego wątku, który się z nimi wiązał. Moim zdaniem jest to ogromny minus ekranizacji, bo uważam, że był to jeden z ciekawszych motywów w książce. Osoby, które czytały książkę, a nie widziały filmu będą teraz zachodzić w głowę jak oni sklecili całość adaptacji bez zawierania w niej tego istotnego fragmentu fabuły. O tym później ;)


Zupełnie inna fabuła?
Nagłówek tego akapitu może się wydawać kontrowersyjny. Jak to inna fabuła? Przecież ekranizacja powstaje na podstawie dzieła literackiego. A jednak, ja mam wrażenie, że adaptacja została jedynie zainspirowana utworem Riordana.
Największa różnica, o której pokrótce wspomniałam już wyżej, dotyczy pominięcia wątku przepowiedni, a także intrygi Kronosa. Oczywiście rezygnacja z tak ważnych elementów musiała nieść za sobą zmiany w fabule. Ale zacznijmy może od książkowej wersji:
Na zachód idź, ku bogu, który się odwrócił. (...) Odnajdziesz, co skradziono, i należne zwrócisz. (...) Zdrady doświadczysz tego, co cię druhem woła. (...) Tego, co najważniejsze, ocalić nie zdołasz.
W książce to właśnie przepowiednia jest czynnikiem, który wymusza na Percym podróż do Hadesu. Bogiem, który się odwrócił okazuje się jednak nie bóg umarłych, a Ares - bóg wojny. Heros rzeczywiście zwraca Piorun Piorunów Zeusowi i doświadcza zdrady Luka. A tego, czego nie zdołał ocalić to jego matka, którą pozostaje w podziemiach.
Ale skoro w filmie nie było Wyroczni, nie było Aresa, ani Kronosa to na czym opiera się cała przygoda? Otóż na samowolnej wyprawie naszego trio do Hadesu, bez wiedzy Chejrona. Percy postanawia wyrwać matkę z czeluści piekielnych. Grover dołącza do wyprawy ze względu na to, jaką rolę pełni - opiekuna, a Annabeth najzwyczajniej szuka wrażeń. Jednak przed wyruszeniem w drogę, o pomoc proszą Luka, który i tutaj zdradza współobozowiczów.


Jednak i w tym aspekcie możemy zauważyć różnice. Cała rama przygód naszej trójki opiera się na poszukiwaniu Pereł Persefony, które występują także w książce, jednak tam Percy otrzymuje je od nimfy morskiej:
Jestem nereidą, nimfą morską. (...) Dlatego przyjmij te perły, a kiedy będziesz w potrzebie, rozgnieć je stopą.
W adaptacji to Luke przekazuje nastolatkom mapę, która wskazuje miejsca, w których mają je znaleźć. Dlatego też przedstawione zostają jedynie trzy przygody (+jedna w Hadesie i jedna przed wejściem Pery'ego na Olimp) - walka z Meduzą, spotkanie z Hydrą (które, swoją drogą, zupełnie nie występuje w książce) i wątek kasyna Lotus. Pierwsza i ostatnia nie różnią się jakoś znacznie od tych przedstawionych w lekturze. 
Dodatkowo, Percy Annabeth i Grover, dostają od zdrajcy latające buty i tarczę, w której od początku ukryty jest piorun Zeusa. Książka przedstawia to nieco inaczej. Atrybut boga nieba i ziemi pojawia się w plecaku Jacksona dopiero w Hadesie, kiedy to zostaje niemalże wciągnięty w głębiny Tartaru przez Kronosa. 
Ale w takim razie kto chce doprowadzić o wojny bogów, jeśli nie Kronos posługując się Aresem? Po części Hades - czyli zupełnie odwrotnie niż w pierwowzorze, ale głównie Luke. Nie jest on jednak manipulowany ojcem Zeusa, Posejdona i Ateny, a własną żądzą władzy i pretensjami do ojca. Dlatego kiedy Percy'emu jednak udaje się dotrzeć na Olimp ten próbuje go powstrzymać i wywiązuje się między nimi walka. W książce takiej sceny nie ma, a o zdradzie syn boga mórz dowiaduje się dopiero po powrocie do obozu herosów:
- Luke, o co... Nagle zrozumiałem.Zdrady doświadczysz tego, co cię druhem woła.- To ty - powiedziałem. (...)- Kronos - powiedziałem. - Oto, komu służysz. Powietrze pochłodniało. (...)- To Kronos kazał ci ukraść piorun piorunów i hełm mroku. To on przemawiał do ciebie w twoich snach. (...)


Znacznie różni się również pobyt głównych bohaterów w Hadesie. Książka opisuje wejście do podziemi w nowoczesny sposób, a same czeluście jako wydzielone na trzy części:
- Tu jest sąd dla zmarłych?
- Owszem. Trzech sędziów. Zmieniają się co jakiś czas. Król Minos, Thomas Jefferson, Szekspir... różni tacy. Czasem uznają, że czyjeś życie zasługuje na specjalną nagrodę - Pola Elizejskie. Czasem wyznaczają karę. Ale większość ludzi po prostu żyje, jak umie. Nic szczególnego, żadnych wybitnych zasług czy złych czynów. Ci idą na Łąki Asfodelowe. (...)
– Ci naprawdę źli dostają się pod jego osobistą kuratelę zaraz po przybyciu. Ery... Łaskawe postarają się o jakieś wieczne tortury dla niego.
W filmie widzimy jedynie jakby spopielałe miasto w płomieniach, z którego dobywają się, mrożące krew w żyłach, jęki. 
Inaczej przedstawiony jest również sam władca podziemi (jednak o tym może jeszcze kiedyś napiszę). Jednak to, na co chciałabym zwrócić uwagę jest sama akcja, która się w Hadesie rozgrywa. W wersji Ricka Riordana, Percy decyduje się porzucić misję uratowania matki i podaje perły dwójce przyjaciół. Filmowa adaptacja przedstawia całość nieco inaczej - to Grover postanawia pozostać w podziemiach, razem z Persefoną (która w wersji książkowej przybywa z matką), która zdaje się być zainteresowana satyrem w sposób erotyczny... Cóż, dzieci może nie zrozumieją jej zachowania i wypowiedzi. A Percy wraz z Annabeth i swoją matką udają się na Olimp.



Relacja między herosami, a ich nieśmiertelnymi rodzicami
Myślę, że ten aspekt również zasługuje na przeanalizowanie. W książce bogowie nie wydają się być zaangażowani w życie swoich potomków, co wydaje się logiczne ze względu na fakt, iż po ziemi chodzą ich tysiące. Nawet kiedy Percy przynosi Piorun na Olimp, Posejdon nie okazuje mu ciepła i traktuje go raczej z rezerwą:
- Perseuszu - zwrócił się do mnie Posejdon. - Spójrz na mnie. Spojrzałem i nie byłem pewny, co zobaczyłem w jego twarzy. Nie było w niej wyraźnego znaku miłości czy aprobaty. żadnej zachęty. (...)Może to dziwne, ale odpowiadało mi, że zachowywał się z taką rezerwą. (...)
- Opowiedz wszystko Panu Zeusowi, chłopcze - powiedział do mnie Posejdon. - Całą twoją historię. (...)
Relacja ukazana w ekranizacji jest wyidealizowana. Z jednej strony bogowie nie mogą czynnie uczestniczyć w życiu swoich dzieci, ale jednak niektórzy (ci, którzy uważani są na bóstwa dobre) podtrzymują więź ze swoim potomstwem w postaci rozmów z ich podświadomością, przekazywaniem informacji wprost do ich psychiki. Dodatkowo otwarcie wyrażają swoją dumę i uczucia:
Annabeth: Witaj, mamo.Atena: Annabeth. Jestem z ciebie taka dumna. (...)Posejdon: Lecz zawsze czuwałem nad tobą. Tylko dlatego, że mnie nie widziałeś, nie oznacza, że mnie nie było. Jeżeli miałeś zmartwienia, próbowałem ci pomóc. Słyszałem cię. Wiem, że nie jestem ojcem, jakiego sobie życzyłeś. Lecz jeżeli będziesz mnie potrzebował, wtedy będę. W twoich myślach. I w twoich snach. Jestem z tobą, Percy. Zawsze.

Podsumowując...
To, co opisałam to jedynie kropla w morzu. Mam znacznie więcej przemyśleń i znacznie więcej sprzeczności i różnic znalazłam. Jednak nie chcę Was zanudzać niekończącym się postem. Jeśli jesteście zainteresowani tym co jeszcze chciałabym na ten temat napisać to dajcie znać w komentarzach, a pojawi się kolejny wpis. 
Jak możecie zauważyć książka i film znacznie się różnią i nie sposób jest oceniać jednego przez pryzmat drugiego. Ja uważam, że ekranizacja nie została oparta na utworze Riordana, a jedynie nim zainspirowana. Jeżeli miałabym określić to, która wersja podobała mi się bardziej to miałabym nie lada problem, bo kiedy patrzę na obie wersje oddzielnie to obie bardzo mi się podobają. Lektura jest bardziej przystosowana dla dzieci, natomiast film korzysta z wielu sposobów, które sprawiają, że każdy może znaleźć w nim coś dla siebie, bez względu na wiek.
Moja ocena filmu: 4+/5
Moja ocena książki: 4+/5

Znacie tę serię? Widzieliście film? Czytaliście książkę? A może znacie oba? Co o nich sądzicie? Która wersja bardziej przypadła Wam do gustu i dlaczego? Jakie jeszcze różnice zauważyliście? A jeśli jeszcze nie znacie tej historii to zamierzacie po nią sięgnąć?

~ wredna

54 komentarze:

  1. Staram się zawsze zacząć od książki a później obejrzeć film :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja mam odwrotnie ;) Zazwyczaj książka jest lepsza, więc jak zacznę od filmu to unikam niepotrzebnego rozczarowania ;)

      Usuń
    2. ja właśnie z tego samego powodu czytam najpierw książkę (bo jest lepsza), wolę najpierw zaspojlerować sobie film niż książkę :P

      Usuń
    3. Też racja :D Choć zazwyczaj w książce jest znacznie więcej, więc i tak na nowo coś odkrywam ;)

      Usuń
  2. Ja widziałam film ale po książkę nie mam na razie w planach sięgać ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam książki i nie widziałam też ekranizacji. Film kiedyś z pewnością obejrzę, a po wersję papierniczą raczej nie sięgnę, wątpię żebym przebrnęła przez nią - nie mój gatunek :D Też kiedyś porównywałam literaturę z ekranizacjami i bardzo często zdarzało się, że różnice były ogromne :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja zazwyczaj czytam pierw książkę potem, oglądam film :)

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie różnie z tym bywa. Raz oglądam na początku film, a innym razem najpierw czytam książkę. Tej akurat nie znałam. Pozdrawiam ♥
    wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja koleżanka jest zachwycona i ksiązka i filmem hehe, ale dla mnie to to nie jest :D

    Zapraszam https://ispossiblee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię nawiązania do mitologii. :) Książki nie czytałam, a film wydaje mi się, że kiedyś mignął mi w TV, ale tylko jakiś fragment. Dobrze nie pamiętam, bo to było dawno. :D Miałaś bardzo fajny pomysł, by porównać wybrane kwestie z książki i filmu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również uwielbiam nawiązania do mitologii ;) Szczególnie greckiej ;) Zawsze mnie te mity fascynowały ;) W filmie jest ten aspekt ubogo rozwinięty, ale książka mnie zaspokoiła w tej kwestii ;)

      Usuń
  8. Film widziałam ale książki nie czytałam

    OdpowiedzUsuń
  9. Pierwszy raz widzę ten tytuł...jakoś nie moja bajka, ale może kiedyś się skuszę na książkę:)
    pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fantastykę trzeba lubić ;) Ja uwielbiam, więc nie przeszkadza mi nawet to, że grupa docelowa książki to dzieci i młodzież ;)

      Usuń
  10. Ja mimo że uwielbiam fantastykę i miałam okazję, żeby sięgnąć po tę książkę, to nie zrobiłam tego. Fabuła jakoś mnie nie przekonuje :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że nie jest to temat dla każdego, ale powiem, że widzę sporo analogii z Harrym Potterem, więc jeśli tę serię lubisz to myślę, że warto sięgnąć po książkę o herosie Percym ;)

      Usuń
  11. Recenzję przeczytałam po łebkach, bo boję się spoilerów :D Zamierzam standardowo najpierw przeczytać książkę, a potem obejrzeć film. Jestem ciekawa czy tak jak Ty, polubię obydwie wersje tej historii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko nie polecam oceniać jednego przez pryzmat drugiego ;) Moim zdaniem to dwie historie, które łączy kilka aspektów ;)

      Usuń
  12. Mi i książka i film nie przypadłyby do gustu. Niemniej jednak z tymi ekranizacjami tak bywa, że albo coś zostaje zainspirowane albo nieudolnie nawet przedstawione. Mimo wszystko fajnie, że oceniane "osobno" a nie jeden przez drugi oba utwory Ci się podobały:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Często tak jest, że książka znacząco odstaje od filmu :) Ale może i ma to swoje plusy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedziałabym nawet, że prawie zawsze ;) Ale tutaj jest więcej aspektów, które te obie wersje różnią, niż tych, które je łączą ;)

      Usuń
  14. Oooo coś dla mojego męża, bo on lubi tego typu książki i filmy, więc muszę mu podsunąć ten tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
  15. nie czytałam jeszcze ale może jak znajdę czas czytnę;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja widziałam film, w sumie mi się podobał :) Do książki raczej nie sięgnę a przynajmniej na razie się na to nie zapowiada :D Piękne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  17. Czytałam,film oglądałam tylko jeden z tej serii :) Mimo to bardziej wolę serię Olimpijscy herosi Riordana :)

    OdpowiedzUsuń
  18. O tej książce i filmie słyszałam, ale ani jej nie czytałam, ani nie oglądałam ekranizacji. Ale często tak bywa, że nie wszystko ze sobą współgra - czasem zmiany są do przełknięcia, a czasem film wydaje się być zupełnie inną opowieścią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym drugim przypadku polecam zawsze oceniać książkę i ekranizację jako dwa zupełnie inne twory ;)

      Usuń
  19. Chętnie bym przeczytała :)
    Zapraszam na nowy post :)
    http://www.stylishmegg.pl/2018/04/marynarka-w-krate.html

    OdpowiedzUsuń
  20. Przebiegłam oczami przez post zaraz jak przeczytałam o spojlerach. Ani książki ani filmu jeszcze nie miałam okazji, a bardzo długo się zbieram, więc wrócę dokończyć notkę :)

    Pozdrawiam
    Sara's City

    OdpowiedzUsuń
  21. Film mi się bardzo podobał niestety nie miałam okazji czytać książki:)

    Buziaki przesyłam i po dłużeszej przerwie zapraszam na nowy post:)
    WWW.KARYN.PL

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie słyszałam wcześniej o tej książce :)

    OdpowiedzUsuń
  23. ej zaciekawiłaś mnie :) ja z chęcią obejrzę film :) chociaż w sumie wolałabym sięgnąć po książkę ale za mało czasu ostatnio :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka nie jest długa i czyta się ją bardzo szybko ;) Także jak znajdziesz chwilę to polecam się zapoznać ;) Ale film też jest bardzo w porządku ;)

      Usuń
  24. Ja najpierw wolę przeczytać książkę i sobie pomarzyć a potem dopiero zobaczyć film :D

    OdpowiedzUsuń
  25. Akurat książki nie czytałam, a film bardzo mi się podobał. Niestety to jedyny przykład jak książka może być różna od filmu. Staram się czytać najpierw książkę a później obejrzeć film ale wtedy film wydaje się słaby.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego ja robię odwrotnie :D Wolę, żeby książka pozytywnie mnie zaskoczyła i rozbudowała historię, niż niepotrzebnie zawodzić się filmem ;)

      Usuń
  26. Nie widziałam filmu, nie czytałam książki, ale to wszystko dlatego, że to nie moje klimaty :-)

    OdpowiedzUsuń
  27. Najgorzej jest własnie widzieć, jak ekranizacja dobrej książki jest tak inna niż powinna być. Ja rozumiem, że nie da się w pełni odwzorować, no ale technologia tego wieku pozwala na wszystko - jak nie przez aktorów to programy graficzne. Nie wiem czy skuszę się na film, bo książkę chętnie przeczytam☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie i jedna i druga wersja do gustu przypadła ;)

      Usuń
  28. Książki kompletnie nie znam natomiast film bardzo przypadł mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Widziałam ten film, ale było to jakiś czas temu, chyba leciał na polsacie z tego co pamiętam i w tedy właśnie go obejrzałam. Nie pamiętam zakończenia, więc pewnie obejrzałam połowę filmu. Czasem mi się to zdarza. Bardzo lubię mitologię, nie tylko w kinematografii :) Zawsze mnie interesowała na lekcjach j. polskiego. Ale ten film jest bardziej fantasy i przygodowy niż mitologiczny. Rzadko czytam książki, ale wiem że ich ekranizacje bardzo często nie pokrywają się z tym, co znaleźć można w powieści. Jest wiele czynników które na to wpływa ograniczony czas, reżyser inny niż autor, inspiracja a nie adaptacja lub zwyczajnie w filmie nie da się przedstawić danej rzeczy opisanej w książce. Już do fanów zależy, które przedstawienie historii wybiorą :)
    Pozdrawiam cieplutko myszko :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również zawsze bardzo lubiłam mitologię. Owszem, zarówno film, jak i książka są bardziej przygodowe niż mitologiczne, jednak w obu przypadkach bardzo podoba mi się zawarcie tego mitologicznego elementu ;) Ja jestem fanem zarówno lektury, jak i ekranizacji ;)

      Usuń
    2. Muszę koniecznie zapoznać się z książką! będę miała w tedy dobre porównanie do ekranizacji :)

      Usuń
  30. Zawsze czytam książki przed obejrzeniem ich ekranizacji :) Tej serii nie udało mi się jeszcze poznać.

    OdpowiedzUsuń
  31. So nice post dear :)
    like it!
    xoxo, Tijana

    http://itsmetijana.blogspot.rs/

    OdpowiedzUsuń
  32. Tytuł gdzieś mi się obił o uczy, ale nie czytałam książki ani nie oglądałam filmu.

    OdpowiedzUsuń
  33. Chyba ogladalam kiedys ten film, ale mnie nie zachwycil.

    OdpowiedzUsuń
  34. Słyszałam o tych ksiązkach bardzo dużo, ale raczej to nie dla mnie. Wolę kobiece książki, romanse albo obyczajowe.

    http://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/04/dwor-skrzyde-i-zguby-sarah-j-maas.html

    Dodaję bloga do obserwowanych, liczę na rewanż.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swego czasu również najczęściej sięgałam po romanse, ale ostatnio znacznie lepiej idzie mi fantastyka ;)

      Usuń
  35. Ooo, nie słyszałam ani o tej książce ani o filmie, ale fabuła brzmi bardzo ciekawie! Jeśli jednak miałabym po coś sięgnąć, to byłaby to na pewno książka! :)
    Ja ekranizacji książek bardzo nie lubię, kiedy książkę już czytałam, bo później tylko myślę "ej, tutaj było zupełnie inaczej", albo "nie tak sobie wyobrażałam tego bohatera". Podczas czytania książki, można bardzo się wczuć w daną historię, a na filmie mam wrażenie, że wszystko dzieje się tak szybko :D

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za wszystkie komentarze i obserwacje. To bardzo wiele dla mnie znaczy.

Za każdy przemyślany komentarz odwdzięczam się tym samym.
Nie mam nic przeciwko wzajemnej obserwacji, pod warunkiem, że masz zamiar zaglądać na bloga i vice versa.
Jeśli obserwujesz, daj znać w komentarzu.

***

I appreciate all the comments and followers. It means the world to me.

If you leave a well-thought-out comment I will comment back.
I don't mind following each other, as long as you are willing to visit my blog and vice versa.
If you join to my followers, please let me know in a comment.