ANNABELLE? CZY TO BĘDZIE HORROR?
Kolejne spotkanie z kosmetykami mineralnymi

Domyśliliście się jaką markę dziś weźmiemy na tapet? ;) Szczerze powiem, że aż wstyd, że dopiero teraz sięgam po produkty Annabelle Minerals, bo są to w końcu jedne z najpopularniejszych kosmetyków mineralnych na rynku. Moja przygoda zaczęła się od Neauty Minerals, później było Earthnicity i w końcu przyszedł czas na Annabelle. Przyznam, że byłam bardzo podekscytowana możliwością przetestowania podkładu i pudru tej marki, bo wiele dobrego na ich temat słyszałam/czytałam.
Także już nie przedłużam i przechodzę do sedna ;)


O marce słów kilka
Annabelle Minerals - polski producent naturalnych kosmetyków mineralnych odpowiednich do każdego typu cery oraz akcesoriów do makijażu.
Produkty marki są w 100% naturalne, oparte na czterech składnikach mineralnych: bez parabenów, silikonów, konserwantów, substancji zapachowych oraz pochodnych ropy naftowej. Annabelle Minerals to najwyższej jakości, hipoalergiczne kosmetyki odpowiadające potrzebom każdego typu skóry: od normalnej, przez przetłuszczającą się, problemową, trądzikową, suchą, po nadwrażliwą i atopową. Produkty nie są testowane na zwierzętach oraz odpowiadają potrzebom wegan oraz wegetarian. Marka posiada w swojej ofercie naturalne: podkłady, róże, korektory, cienie do powiek, pudry wykończeniowe oraz akcesoria do makijażu, takie jak pędzle, gąbki oraz kosmetyczki. Annabelle Minerals – polski producent naturalnych kosmetyków mineralnych oraz akcesoriów do makijażu odpowiednich dla każdego typu cery.



Kryjący podkład mineralny
Podkład kryjący Annabelle Minerals jest uniwersalnym produktem dla wszystkich typów cery. Szczególnie docenia go kobiety, które przy pomocy makijażu chcą zatuszować rożne niedoskonałości takie jak przebarwienia, popękane naczynka czy wypryski. Dzięki dużej zawartości dwutlenku tytanu, produkt zapewnia krycie na najwyższym poziomie oraz ochronę przed promieniowaniem słonecznym na poziomie 15 SPF, pozwalając jednocześnie skórze oddychać. Produkt nie zawiera parabenów, silikonów oraz sztucznych barwników, a wszystkie minerały użyte do jego produkcji są naturalne i mogą być stosowane nawet przez panie o wrażliwej cerze. Ponadto podkład długo utrzymuje się na twarzy i z powodzeniem może być stosowany na wielkie wyjścia.
Mój odcień: Golden Fairest
Liczba dostępnych kolorów: 24 (po 6 kolorów w każdej z linii: beige, natural, golden, sunny)
Dostępne wykończenia: rozświetlające, matujące, kryjące
Moja gramatura: 4 g
Termin ważności: 12 miesięcy od otwarcia


Opakowanie i skład
Minerały zamknięte są w plastikowych, solidnych słoiczkach z elegancką, matową, czarną zakrętką opatrzoną srebrnym, lustrzanym napisem Annabelle Minerals. Nie ma żadnych problemów z otwieraniem czy zamykaniem opakowania. Producent zadbał również o komfort używania kosmetyku i zaopatrzył pojemniczek w sitko. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że nie jest to po prostu kilka niczym niezabezpieczonych dziurek. W celu wydobycia produktu należy przekręcić górną część. Zdecydowanie na plus, pomoże to nam w utrzymaniu całości w czystości. Jeżeli miałabym przyrównać to opakowanie do innych, które posiadam, to stwierdzam, że to z Annabelle Minerals podoba mi się najbardziej. Jest równie funkcjonalne jak to z Neauty Minerals, ale sama szata graficzna zdecydowanie bardziej trafia w mój gust.
Krótko mówiąc: solidnie, praktycznie i elegancko ;)
INGREDIENTS: Titanium Dioxide CI77891, Mica CI77019, Iron Oxides CI77491, CI77492, CI77499, Zinc Oxide CI77947.


Konsystencja i zapach
Jak można by się było spodziewać oba kosmetyki mają formę sypkiego pudru. Nie są zbyt drobno zmielone, ale gładko i bez problemu się rozprowadzają. Konsystencja podkładu jest delikatnie bardziej aksamitna, satynowa pod palcami. Puder matujący natomiast jest troszkę bardziej kredowy. Jednak nie przestraszcie się i nie pomyślcie, że daje uczucie nakładania talku, bo tak nie jest ;) Chciałam tylko wykazać drobną różnicę w strukturze obu produktów ;)
Rozcierają się i wtapiają w skórę bez najmniejszego problemu. Myślę, że trudno byłoby Wam nabawić się plam czy smug. Przy prawidłowej aplikacji podkładu powinniście uzyskać jednolite krycie.
Jeżeli chodzi o zapach to nie wyczuwam go w ogóle. Chyba pierwszy raz spotykam się z kosmetykiem kolorowym, w którym nie mogę wyczuć żadnej nuty. Moim zdaniem to plus ;) Oznacza to, że nie mamy żadnych dodatkowych, i zbędnych zarazem, składników perfumujących. A co za tym idzie, zmniejsza się ryzyko podrażnień i uczuleń.


Mój odcień
Wybór odcienia Golden Fairest okazał się dla mnie strzałem w dziesiątkę. Przynajmniej na okres jesienno-zimowy, kiedy jestem strasznie blada. Sam producent opisuje kolory z linii Golden w następujący sposób:
Odcienie Golden stworzone zostały dla kobiet o ciepłym typie urody, w których karnacji widoczne są żółte tony z wyraźną oliwkową nutą. Typ ten opala się na złoto, a ciepłe tony zauważyć można również w refleksach włosów od miodowych blondów, do czekoladowych brązów.
Ja osobiście nie jestem do końca pewna czy mam ciepły typ urody, ale w kolorycie mojej skóry zdecydowanie przeważają żółte i oliwkowe tony. Wstępnie rozważałam też zamówienie któregoś koloru z serii Sunny, jednak stwierdziłam, że jestem bardziej oliwkowa niż żółta ;)
Niżej będziecie mogli zobaczyć jak podkład Golden Fairest wygląda w porównaniu z innymi, jakie mam w swojej kolekcji. Odcieniem najbliżej mu do słynnego Colorstay 150 Buff dla cery tłustej i mieszanej. Jednak ten z Annabelle ma ogromną przewagą nad tym drugim, ponieważ, jak to z fluidami często bywa, kosmetyk od Revlon ciemnieje i robi się bardziej szaro-różowy.
Na swatchach różnica nie jest mocno widoczna, ale musicie uwierzyć mi na słowo, że Golden Fairest jest również bardziej żółty.


Pigmentacja i blendowanie
Przyzwyczaiłam się do tego, że mimo iż podkład mineralny jest z nazwy kryjący, wcale nie oznacza, że ma on mocną pigmentację. Zazwyczaj potrzebuję kilku warstw, aby uzyskać zadowalający efekt. Annabelle Minerals również nie ma pełnego krycia, ale wydaje mi się, że od minerałów tego wymagać nie możemy. Z pewnością, natomiast, na tym polu radzi sobie najlepiej w porównaniu do innych, które posiadam. Przyznam, że nawet byłam zaskoczona tym, jak pięknie wyrównał moją cerę. Wystarczy jedna, cienka warstwa kosmetyku, aby skóra twarzy była ujednolicona. Ponadto, nie ma żadnych problemów z blendowaniem produktu. Szczerze powiedziawszy, nie trzeba się dużo namachać pędzlem, żeby mieć piękną buzię. Nie ma mowy o smugach, plamach, prześwitach czy nierównej pigmentacji. Bardzo dobrze się z tym pudrem pracuje. I znów pozwolę sobie porównać ten podkład do innych minerałów, jakie posiadam - tego używa mi się najłatwiej i najszybciej ;)


Wykończenie i trwałość
Kolejny aspekt, który moim zdaniem wyróżnia podkład Annabelle Minerals na tle tych, które posiadam to wykończenie. Jest matowe, ale nie pergaminowe. Buzia się nie świeci, ale nie wygląda też jak papier. Powiedziałabym, że cera jest satynowa, ale tak zdrowo satynowa, jakby rozświetlona od wewnątrz. Za to właśnie lubię podkłady mineralne - wyglądają bardzo naturalnie. Trzeba jednak pamiętać o dobrej pielęgnacji i mocnym nawilżeniu cery, bo jak to puder, może delikatnie podkreślać suche skórki. Ale nie ma się co tego nazbyt obawiać. Mam suchą skórę, a jedyne miejsce, z którym mam problemy z minerałami to nos, ale z tym staram się walczyć od długiego czasu i każdy kosmetyk kolorowy zaaplikowany w tej okolicy wydobywa tę suchość. Także nie zakwalifikuję tego jako mankament podkładu z Annabelle.
Jeżeli chodzi o trwałość to jestem jak najbardziej zadowolona. Nawet po całym dniu noszenia cera jest nadal ujednolicona. Nie zauważyłam też, by kosmetyk się ścierał czy zbierał w zmarszczkach i załamaniach. Odpowiednio przypudrowany powinien zostać z w miejscu przez wiele godzin.
Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić to tylko do tego, że dosyć szybko zaczyna się świecić. Dla mnie osobiście nie jest to jakiś ogromny problem, bo lubię rozświetloną cerę ;)
Najdłużej nosiłam go przez 13 godzin i do samego zmycia wyglądał dobrze, pomijając drobne świecenie i konieczność ponownego przypudrowania.
Moja ocena: 5-/5


Puder matujący
Puder mineralny Annabelle Minerals pozwoli wykończyć makijaż zgodnie z potrzebami. Wersja Pretty Matte doskonale matowi cerę i zapobiega jej świeceniu się podczas dnia, natomiast wersja Pretty Glow pozwoli nadać twarzy delikatnego blasku. Produkty te sprawdzą się również jako baza pod makijaż. Aby dodatkowo odżywić cerę warto sięgnąć po mineralny primer. Wysoka zawartość glinek zbawiennie wpływa na kondycję cery, pozwala jej oddychać i sprawia, że makeup utrzyma się na skórze jeszcze dłużej. Produkt posłużyć może również do wykończenia makijażu, ponieważ działa jak puder transparentny, czyli nie zmienia koloru podkładu – tak samo jak wersje Pretty Matt i Pretty Glow.
Dostępne wykończenia: matowy, rozświetlający
Gramatura: 4 g
Termin ważności: 12 miesięcy od otwarcia


Opakowanie i skład
Słoiczek, w którym otrzymujemy puder i podkład są takie same, więc pozwolę sobie zacytować:
Minerały zamknięte są w plastikowych, solidnych słoiczkach z elegancką, matową, czarną zakrętką opatrzoną srebrnym, lustrzanym napisem Annabelle Minerals. Nie ma żadnych problemów z otwieraniem czy zamykaniem opakowania. Producent zadbał również o komfort używania kosmetyku i zaopatrzył pojemniczek w sitko. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że nie jest to po prostu kilka niczym niezabezpieczonych dziurek. W celu wydobycia produktu należy przekręcić górną część. Zdecydowanie na plus, pomoże to nam w utrzymaniu całości w czystości. Jeżeli miałabym przyrównać to opakowanie do innych, które posiadam, to stwierdzam, że to z Annabelle Minerals podoba mi się najbardziej. Jest równie funkcjonalne jak to z Neauty Minerals, ale sama szata graficzna zdecydowanie bardziej trafia w mój gust.
Krótko mówiąc: solidnie, praktycznie i elegancko ;)
Jedyne co różni oba opakowania to nadruk pod spodem, na którym znajdziemy informacje dotyczące tego, jaki kosmetyk kryje się w słoiczku, skład, termin ważności, gramaturę, nr partii, kod kreskowy oraz dane marki.
INGREDIENTS: Mica, Bambusa Arundinacea Stem Powder, Silk, +/- CI77491, CI77492.


Konsystencja, zapach i kolor
Tutaj również jest podobna sytuacja jak w przypadku opakowania, więc tylko przytoczę:
Jak można by się było spodziewać oba kosmetyki mają formę sypkiego pudru. Nie są zbyt drobno zmielone, ale gładko i bez problemu się rozprowadzają. Konsystencja podkładu jest delikatnie bardziej aksamitna, satynowa pod palcami. Puder matujący natomiast jest troszkę bardziej kredowy. Jednak nie przestraszcie się i nie pomyślcie, że daje uczucie nakładania talku, bo tak nie jest ;) Chciałam tylko wykazać drobną różnicę w strukturze obu produktów ;)
Rozcierają się i wtapiają w skórę bez najmniejszego problemu. Myślę, że trudno byłoby Wam nabawić się plam czy smug. Przy prawidłowej aplikacji podkładu powinniście uzyskać jednolite krycie.
Jeżeli chodzi o zapach to nie wyczuwam go w ogóle. Chyba pierwszy raz spotykam się z kosmetykiem kolorowym, w którym nie mogę wyczuć żadnej nuty. Moim zdaniem to plus ;) Oznacza to, że nie mamy żadnych dodatkowych, i zbędnych zarazem, składników perfumujących. A co za tym idzie, zmniejsza się ryzyko podrażnień i uczuleń.
Jak wspomniałam już wcześniej, przy pudrze nie mamy opcji wyboru koloru. Z tego też względu z góry założyłam, że będzie on transparentny. Niestety tak nie jest. Kosmetyk daje delikatne krycie. Jednak jego kolor jest dosyć ciemny, przynajmniej dla takiego bladziocha jak ja ;) Niestety będzie musiał poczekać na lato.


Właściwości matujące i utrwalenie makijażu

Przyznam szczerze, że po ten puder sięgnęłam głównie z myślą o mojej siostrze. Ja osobiście nie potrzebuję mocnego matu, ale jej mieszana cera, owszem. Muszę przyznać, że wykończenie jakie ten produkt daje bardzo przypada mi do gustu. Niweluje świecenie i nadaje efekt wygładzenia cery, ale przy tym nie stwarza pergaminowego złudzenia. Twarz nadal wygląda zdrowo i trójwymiarowo. Z pewnością nie jest to płaski mat. Mnie takie działanie odpowiada i wręcz odetchnęłam, kiedy zobaczyłam, że nie wygląda papierowo. Jednak u mnie nie utrzymuje tego efektu zbyt długo i po około 3 godzinach cera zaczyna się świecić. 
Co do tego jak utrwala makijaż nie mam zastrzeżeń. W moim przypadku większość pudrów radzi dobie z tym zadaniem ;) I ten ani jest od nich lepszy, ani gorszy.
Moja ocena: 3/5


Cena i dostępność
Produkty Annabelle Minerals są do znalezienia stacjonarnie w drogeriach ze stoiskiem marki. Przyznam szczerze, że nie wiem czy sieciówki (Rossmann, Natura, Hebe itp.) oferują szafy Annabelle. Z pewnością nie w moim mieście. Jednak warto szukać w mniejszych sklepikach z naturalnymi kosmetykami. Jednak jeśli macie problem ze znalezieniem tych minerałów u siebie to spokojnie możecie wejść na stronę producenta i złożyć zamówienie. A za podkład i puder zapłacicie tam, kolejno: 34,90 zł/4 g lub 59,90 zł/10 g i 49,90 zł/4 g.

Podsumowując...
Kolejne spotkanie z kosmetykami mineralnymi tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że są dla mnie najlepszą opcją. Coraz rzadziej sięgam po tradycyjne podkłady we fluidzie i wybieram opcję sypką. Z pewnością też przyczynia się do tego ogromny wybór odcieni. Golden Fairest okazał się strzałem w dziesiątkę i już pokochałam się z tym produktem. Moja cera jest ujednolicona, zdrowo rozświetlona, a jednocześnie satynowo-matowa. To dokładnie taki efekt, jakiego pożądam. Z pudem nie polubiłam się aż tak bardzo. Jego właściwości jak najbardziej zasługują na uwagę i pochwałę, jednak fakt, że jestem okropnym bladziochem, niestety go u mnie skreśla. Może, gdyby producent zapewnił możliwość wyboru koloru to ponownie bym go wypróbowała. Na razie jednak pozostaje mi poczekać na lato i wypróbować go, kiedy moja skóra złapie nieco koloru.
Średnia ocena: 4-/5

Znacie markę Annabelle Minerals? Próbowaliście kosmetyków mineralnych od tego producenta? Jak się Wam sprawdziły? A może nie lubicie minerałów? Wolicie tradycyjne fluidy? Czy tak jak ja zakochaliście się w gamie kolorystycznej podkładów mineralnych? Jakie jeszcze marki produkujące kosmetyki mineralne polecacie mi sprawdzić?

~ wredna

48 komentarzy:

  1. Pudru nie znam, ale ten podkład to mój pierwszy podkład mineralny - i nawet mam w tym samym kolorze co i Ty - mam też próbkę z gamy Sunny, ale ten kolor był akurat nietrafiony. Mi się podoba krycie tego podkładu, jednakże jego wygląd na twarzy dużo zależy od kremu do twarzy - ostatnio nałożyłam go na krem z Oillan i skóra wyglądała jeszcze gorzej, niż kiedy go pierwszy raz nałożyłam - na twarzy miałam ciastko. A przecież skoro mam go już od prawie roku, to chyba umiem odpowiednio nałożyć? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, możliwe ;) Ja użyłam kremu aloesowego z Equilibra i podkład bardzo dobrze z nim współgrał ;)

      Usuń
  2. Beautiful post,and blog too.
    Maybe follow for follow?
    :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam firmy, a kosmetyków mineralnych nie stosowałam nigdy. Może czas to zmienić skoro u Ciebie tak się sprawdzają. Ja w ciągu dnia rzadko mam czas na poprawę makijażu, a więc jak jakiś kosmetyk jest trwały to dla mnie jest to zbawienie.

    Oj tak, mam nadzieję, że sezon grypy przejdziemy bez obaw :D nie mam ochoty być chora, prawie cała zime chodziłam zdrowa to gdzie pod koniec się rozłożyć ?!:p

    Ja nie mogę się już doczekać aż się trochę zazieleni :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam podklad i miniaturki. Podklad jest dla mnie zbyt ciemny, a miniaturki calkiej spoko zeby wybrac odpowiednie odcienie dla siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajne jest to, że można sobie zamówić takie małe pojemności i dopasować odpowiedni kolor ;)

      Usuń
  5. JA słyszałam ,że ta firma jest świetna :)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie miałam jeszcze produktów mineralnych, jednak dużo pozytywnych opinii o nich czytałam. Nawet mnie koleżanka namawia aby przetestowała je na sobie :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Great post, very interesting. ;)
    Maybe follow for follow ?
    http://goldeeenboy.blogspot.ba/

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten puder sama z chęcią bym wypróbowała, chociaż... jeżeli u Ciebie utrzymuje się tylko 3 godziny, to u mnie też czas spadłby pewnie do 2 :/ Ale spróbować zawsze można :D Podkład ciekawy, ja jednak takich podkładów zbyt często nie używam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedyś koleżanka polecała mi podkład, ale jakoś ostatecznie nigdy się nie skusiłam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. mam je uzywam regularnie i jestem zadowolona

    OdpowiedzUsuń
  11. Nigdy nie używałam kosmetyków tej marki, ale bardzo zainteresował mnie recenzowany przez Ciebie podkład :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że warto spróbować, szczególnie, że można kupić małe próbeczki za niewielkie pieniądze ;)

      Usuń
  12. Tez bardzo jej lubię tym bardziej że nie uczulają :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, to ogromny plus ;) Co prawda, jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby jakiś podkład mnie uczulił, ale mam skłonności do reakcji alergicznych, więc doceniam tę hipoalergiczność ;)

      Usuń
  13. ja i minerały niezbyt się lubimy:D

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam te kosmetyki :) Są naprawdę wysokiej jakości i u mnie sprawdzają się doskonale :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Giveaway on my blog,if you want ,come and play
    ,:*

    OdpowiedzUsuń
  16. Nigdy nie używałam minerałów z prostego względu: nakładanie x warstw jest nie dla mnie, ja lubię jedną konkretną ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nigdy nie byłam zwolenniczką pełnego krycia. Lubię takie średnie, ewentualnie średnie +. I ten podkład z Annabelle daje mi taki efekt już po pierwszej warstwie ;)

      Usuń
  17. Używałam mineralnych kosmetyków i jestem na tak. Nie było ich może zbyt dużo bo maluję się nie dużo. Zrobiły jednak na mnie pozytywne wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie używałam mineralnych kosmetyków, choć akurat o tym słyszałam wiele pozytywnych opinii. Koleżanka od dawna poleca mi ten produkt :)

    pozdrawiam, charlizerose.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Chetnie sprobowalabym na wlasnej skorze :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Miałam jedynie mineralne kosmetyki eartnicity i byłam zachwycona :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również mam te od Earthnicity i przyznam, że tych od Annabelle Minerals bardziej mi się podoba ;) Ale może ze względu na to, że w tym drugim przypadku wybrałam odpowiedni odcień ;)

      Usuń
  21. Miałam kilka kosmetyków z tej firmy, całkiem nieźle się u mnie sprawdziły:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Używam Anabell od dwóch lat, są świetne, nie zamienię je na nic innego! Niestety nie ma ich w cieciowych drogeriach, zamawiam przez internet.
    pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Brdzo lubię kosmetyki Annabelle, świetne składy, wybór kolorów i co najważniesze - działanie! Zdecydowanie warto je wypróbować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się ;) Aż trochę mi wstyd, że dopiero teraz wypróbowałam te kosmetyki ;)

      Usuń
  24. Od prawie 10 lat używam kosmetyków mineralnych i to chyba moje największe odkrycie kosmetyczne. :-) Fajnie, że Tobie też dobrze się ich używa.

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja zdecydowanie wolę tradycyjne fluidy, z sypkimi niezbyt się polubiłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja na razie bardzo lubię tradycyjne podkłady :) Do minerałków na razie mnie nie ciągnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie byłam przekonana do takiej formy, ale zmusiły mnie do tego dostępne odcienie ;) I bardzo dobrze, bo minerały pokochałam ;)

      Usuń
  27. Kochana, dałąś świetny tytuł ;)
    Ja ich kosmetyki uwielbiam ;) Mam 4 cienie, które są genialne ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. znam Annabelle Minerals i bardzo lubię :) właśnie złożyłam nowe zamówienie i jest w nim właśnie ten puder matujacy! Tez mam dość jasną cerę i odcień podkładu ten sam co Ty więc teraz się zaczęłam zastanawiać czy puder nie będzie za ciemny... coz, zobaczymy :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Mam wersję matującą i jestem zadowolona (poza tym, że trzy razy nie trafiłam z kolorem -dobrze, że mają próbki), ale kusi mnie też wersja kryjąca. Mam jeden odcień Sunny- i jest bardzo żółty-myślę, że mało komu będzie pasował.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam szerze, że mnie wciąż kusi spróbowanie jakiegoś odcienia Sunny, bo jestem bardzo żółta :D Dodatkowo widziałam, że odcienie z tej linii są jaśniutkie ;) Myślę, że spodobają się osobom z zaczerwienieniami ;)

      Usuń
  30. Ojej, ja to chyba nigdy nie odnajdę się w tym świecie kosmetyków i makijażu, cały czas pojawia się coś nowego i nie nadążam. :D
    A co do tych dzisiejszych produktów, to grunt, że jesteś zadowolona. :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Ja do tej pory nie używałam produktów mineralnych, ale w przyszłości chciałabym spróbować. Może okażą się o wiele lepsze niż te normalne.

    OdpowiedzUsuń
  32. Nie wiem jakoś nie mogę się przekonać do tego typu kosmetyków, a szczególnie podkładów i nie wierzę, że taki kosmetyk wytrzymałby na mojej twarzy kilkanaście godzin. Kiedyś muszę wypróbować, ale powiem Ci, że zachęciłaś mnie do zamówienia próbek :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Słyszałam już o nich wiele dobrego :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Nigdy nie miałam okazji używać tych produktów :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Z podkładami Annabelle raz się lubimy, a raz nie :D

    OdpowiedzUsuń
  36. Podkłady mineralne są super <3 Ja używam teraz tylko mineralnego, bo mam uczulenie na jakiś popularny składnik w kosmetykach. Wcześniej miałam całą twarz czerwoną, zapchane pory, tłustą cerę, pełno pryszczy, a teraz już jest duuuużo duuuużo lepiej. Używam akurat Earthnicity Minerals w odcieniu Moonlight i jest mega. Fajnie, że zrobiłaś swatche, bo to się bardzo przydaje przy wyborze koloru :)
    www.dustyredplace.weebly.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zawsze szukam swatchy w internecie i zawsze mam problemy z dobraniem odpowiedniego koloru, bo brakuje mi odniesień ;) W końcu u każdego dany kolor będzie wyglądał inaczej ;) Ale zawsze można sobie porównać z jakimiś popularnymi odcieniami ;)

      Usuń
  37. Miałam i testowałam jednak po czasie mi się rolowały i błyszczały po krótkim czasie... próbowałam innych i najlepiej sprawdziły się z earthnicity. Co ciekawe nie rolują się i nie błyszczą. Nie wiem od czego to zależy? Niby skład mają taki sam ja anabelle a chyba mają lżejszą formułę

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za wszystkie komentarze i obserwacje. To bardzo wiele dla mnie znaczy.

Za każdy przemyślany komentarz odwdzięczam się tym samym.
Nie mam nic przeciwko wzajemnej obserwacji, pod warunkiem, że masz zamiar zaglądać na bloga i vice versa.
Jeśli obserwujesz, daj znać w komentarzu.

***

I appreciate all the comments and followers. It means the world to me.

If you leave a well-thought-out comment I will comment back.
I don't mind following each other, as long as you are willing to visit my blog and vice versa.
If you join to my followers, please let me know in a comment.