Mam nadzieję, że przynajmniej spodoba Wam się to, co dzisiaj dla Was przygotowałam. Mnie osobiście wpis pisało się cudownie, ale sporą zasługę ma tutaj tematyka. Chciałabym przedstawić Wam nową markę perfum, a mianowicie Arashe.
O marce słów kilka
Z racji tego, że Arashe jest nową marką, nie znalazłam o niej jeszcze żadnych informacji. Jest to jednak twór MAYbe Cosmetics.MAYbe Cosmetics to prężnie działająca firma kosmetyczna z ponad 20-letnim doświadczeniem. Nasza fabryka znajduje się pod Szczecinem. Wyposażona jest w najnowszej generacji park maszynowy i laboratorium kontroli jakości.
Produkcja odbywa się zgodnie z zasadami GMP i GHP a jakość kontrolowana jest na każdym etapie- zaczynając od projektu poprzez produkcję a kończąc na magazynowaniu. Nasz kluczowy asortyment to perfumy, wody toaletowe i perfumowane. Ponadto ostatnio wprowadziliśmy serię owocowych balsamów do ust w kolorowych opakowaniach typu soft touch.
Istotą naszych produktów są starannie dobrane, najwyższej jakości komponenty pochodzące od sprawdzonych dostawców z Polski, Niemiec czy Francji. MAYbe Cosmetics to firma z dużymi możliwościami a dzięki zaangażowaniu kadry kierowniczej i pracowników jesteśmy w stanie poradzić sobie ze skomplikowanymi projektami i zaspokoić potrzeby najbardziej wymagających klientów.
Opakowanie
Wszystkie perfumy utrzymane są w tej samej stylistyce. Przychodzą do nas zamknięte w białych, kartonowych opakowaniach, które zdobi jedynie złote logo marki i nazwa zapachu. Jak już wiecie, ja takie rozwiązania uwielbiam, im mniej i prościej tym bardziej elegancko.
Muszę przyznać, że wnętrze tychże kartoników troszkę mnie rozczarowało. Ogólny zamysł półokrągłych, przezroczystych flakoników i metalowej wstawki z logo i nazwą, bardzo mi się podoba, jednak nie do końca leży mi ten ogromny, asymetryczny korek. Owszem, jest ty tylko kwestia gustu, ale nie jestem zadowolona z tego, jak prezentuje się to na mojej toaletce. Ponadto, właśnie przez tę zatyczkę zrezygnowałam z zabrania jednego z nich na wesele, bo zajmowała ona zdecydowanie za dużo miejsca, a szkoda, bo jeden z zapachów skradł moje serce.
Na plus zasługuje jednak atomizer, który dozuje odpowiednią mgiełkę, nie przecieka i nie zacina się. Aspekt wizualny oceniłabym na takie 4, praktyczny na 4+.
Arashe, Alhena
Wyjątkowa aromatyczno - owocowa kompozycja, która skrywa w sobie luksus, nowoczesność oraz elegancję. Kombinacja świeżej mandarynki, jaśminu i pikantnego, wyrazistego imbiru. Sercem kompozycji jest aromat słodkiej wanilii oraz soli. Zapach zamykają rozgrzewające tony drzewa sandałowego i kaszmirowego, które doskonale współgrają z ambrą. Kompozycja zapachów, które wydobywają głębie słodyczy, zmysłowości i kobiecości.Pojemność: 50 ml
Nuty głowy: mandarynka, jaśmin, imbir
Nuty serca: sól, wanilia
Nuty bazy: kaszmir, drzewo sandałowe
Termin ważności: 12 miesięcy od otwarcia
Cena: 49,99 zł
Zapach podobny do: Paco Rabanne, Olympea
Kategoria zapachowa: orientalno-kwiatowa
Początek jest waniliowo-słony. Może nawet bardziej słony niż waniliowy. Blisko przy skórze nuta soli jest wręcz mdląca. Gdy zaraz po aplikacji wącham nadgarstek mam wrażeniem jakbym popsikała się roztworem wody z dolą 1:1. Niekoniecznie to przyjemne i w pierwszych chwilach bardzo się na tym zapachu zawiodłam.
Na szczęście z odległości pachnie inaczej. Bardziej wyczuwam wanilię, co niesamowicie mnie cieszy. Kiedy już chwilę na skórze posiedzi w tle pojawia nam się delikatny jaśmin i sprawia, że całość jest już trochę lżejsza.
Jednak najbardziej podoba mi się końcówka, która rzeczywiście pachnie jak maślany popcorn, czyli coś, czego spodziewałam się od samego początku. Jednak nie jest to otulająca wanilia z domieszką soli, a bardziej jej chłodne wydanie. Uważam, że zapach zyskuje na szlachetności. Robi się bardziej kwiatowo-owocowy, i mimo tego, że zielona mandarynka w piramidzie zapachowej znajduje się w nutach głowy, to ja czuję ją dopiero na końcu.
Moja ocena: 3/5
Arashe, Elnath
Wyważona kombinacja piękna, siły, magii oraz wrażliwości. To zapach dla kobiet nowoczesnych, wyzwolonych, z pasją, lubiących zabawę, pewnych siebie i swojej kobiecości. Po otwarciu flakonu poczujemy nieco intrygującą nutę różowego pieprzu oraz kwiatu pomarańczy. Wyczuwalna później nuta serca, to niecodzienne połączenie dającej zastrzyk adrenaliny kawy z subtelnym, romantycznym jaśminem. Podstawę i tło zapachu tworzy słodka, zmysłowa i rozgrzewająca wanilia oraz cedr, a także odprężająca paczula. Połączenie unikalnych nut zapachowych zapewnia wyjątkowy efekt i stwarza aurę tajemniczości. Zapach jest przy tym wyjątkowo trwały.
Nuty głowy: pieprz różowy, kwiat pomarańczy
Nuty serca: kawa, jaśmin, lukrecja
Nuty bazy: wanilia, paczula, cedr, kaszmir
Pojemność: 50 ml
Termin ważności: 12 miesięcy od otwarcia
Cena: 49,99 zł
Zapach podobny do: Yves Saint Laurent, Black Opium
Kategoria zapachowa: orientalno-waniliowa
Termin ważności: 12 miesięcy od otwarcia
Cena: 49,99 zł
Zapach podobny do: Yves Saint Laurent, Black Opium
Kategoria zapachowa: orientalno-waniliowa
Ach, jest miłość! Od pierwszego powąchania! Psik, psik i... cudowna, słodziutka wanilia wzmocniona i pogłębiona przez kawę. Przecież to pachnie jak waniliowe Cafe Latte! Jaki gourmando-maniak oparłby się takiej woni? Z pewnością nie ja. To uzależnia! Ale, żebyście nie pomyśleli, że jak się tym spryskacie to nagle staniecie się słodkim napojem z kofeiną. O nie, nie. Kwiat pomarańczy i jaśmin (lub mieszanka frezji i różowego pieprzu) dodają całości elegancji i kobiecego akcentu. Widzę piękną, dostojną Panią ubraną w czarną sukienkę i wysokie szpilki. Z jednej strony jest jak wyrwana z z książki i odnoszącej sukcesy businesswoman, a z drugiej nie kryje swojej wesołej osobowości i pozytywnego nastawienia do świata. Z czernią jej ubrań kontrastuje blond włosów i promienny uśmiech na twarzy. Jest elegancka i kobieca, ale jednocześnie nie nazbyt wyrachowana czy nieprzystępna.
Moja ocena: 4+/5
Moja ocena: 4+/5
Arashe, Hadar
Kompozycja jest szalenie kobieca. To eliksir, dzięki któremu poczujesz się jak prawdziwa bogini. Połączenie migdałów, kawy, tuberozy, jaśminu, fasoli tonka, drzewa sandałowego i wanilii daje niezwykle wyrazistą i intrygującą kompozycję, dzięki której z pewnością nie pozostaniesz niezauważona. Otulona zapachem Hadar, możesz śmiało ruszać na podbój świata – dzięki niemu poczujesz się silniejsza, piękniejsza, a tym samym pewniejsza siebie.
Nuty głowy: migdał, kawa
Nuty serca: tuberoza, jaśmin
Nuty bazy: fasolka tonka, kakao, drzewo sandałowe, wanilia
Pojemność: 50 ml
Termin ważności: 12 miesięcy od otwarcia
Cena: 49,99 zł
Zapach podobny do: Carolina Herrera, Good Girl
Kategoria zapachowa: orientalno-kwiatowa
Termin ważności: 12 miesięcy od otwarcia
Cena: 49,99 zł
Zapach podobny do: Carolina Herrera, Good Girl
Kategoria zapachowa: orientalno-kwiatowa
Moja nowa obsesja. Kolejny dowód na to, że mój nos uwielbiam migdał, kawę i tuberozę. Teraz wiem też, że do tej gromadki dochodzi fasola tonka.
W moim odczuciu to kobiecość zamknięta w buteleczce. Z jednej strony zmysłowe, słodkie, acz nie przesłodzone; a z drugiej z pazurem i głębią.
Początek jest dosyć świeży. Mam wrażenie, że w piramidzie powinna pojawić się bergamotka, bo tylko ona w połączeniu z jaśminem i migdałem potrafi dać tak orzeźwiające, chłodne wykończenie. W tle od pierwszych chwil towarzyszy nam kawa, tuberoza i fasola tonka, ale stanowią one jedynie bazę i uzupełnienie dla tych lżejszych aromatów. Jednak szybko zaczynają przejmować kontrolę.
Po chwili całość staje się bardziej słodka, to coś w stylu gourmand, ale z głębokim, kawowo-kakaowym akordem. To właśnie te niemalże cielesne nuty sprawiają, że zapach ten pokochałam. Wyróżnia się on na tle mojej kolekcji, bo niczego podobnego jeszcze nie mam.Niby słodycz, niby gourmand, ale podane w kobiecej, eleganckiej odsłonie.
Moja ocena: 5+/5
Arashe, Misam
Zapach dla silnej i niezależnej kobiety, która umie łapać chwilę i potrafi zatrzymać się w pędzie życia i cieszyć małymi przyjemnościami. Nuta głowy z akordem kaktusa nadaje zapachowi orzeźwiającą, zieloną świeżość i stanowi niespotykany, nowoczesny element jego kompozycji. W sercu rozkwita bukiet kwiatów: łagodna, różowa frezja i aksamitne płatki jaśminu jednoczą się z subtelnymi pączkami róży, nadając kompozycji naturalną, kwiatową aurę. Intensywne ciepło delikatnych zapachów drzewnych i cedru stanowi bazową nutę kompozycji.
Nuty głowy: kwiat kaktusa
Nuty serca: jaśmin, kwiat róży, frezja
Nuty bazy: nuty drzewne, cedr
Pojemność: 50 ml
Termin ważności: 12 miesięcy od otwarcia
Cena: 49,99 zł
Zapach podobny do: ???
Kiedy spojrzałam na nuty zapachowe to bardzo się ucieszyłam. Pomyślałam, że może to być coś bardzo w moim stylu. W końcu lubię kwiat kaktusa, tak samo jak i frezję. Obawiałam się róży, ale myślałam, że może nie będzie się wybijała na pierwszy plan.
Termin ważności: 12 miesięcy od otwarcia
Cena: 49,99 zł
Zapach podobny do: ???
Kiedy spojrzałam na nuty zapachowe to bardzo się ucieszyłam. Pomyślałam, że może to być coś bardzo w moim stylu. W końcu lubię kwiat kaktusa, tak samo jak i frezję. Obawiałam się róży, ale myślałam, że może nie będzie się wybijała na pierwszy plan.
W pierwszej chwili mam wrażenie, że czuję aromaty cytrusowe, a dokładniej mandarynkę i właśnie cytrynę. Jestem jednak w stanie uwierzyć, że jest to kwiat kaktusa. Rozpoczęcie przywodzi mi na myśl sok z kaktusa, taki pitny. W tle pobrzmiewają jakieś zielone nuty, może to wciąż iglasta roślina, może zaczątek róży, a może nuty drzewne? Ciężko mi stwierdzić. Niełatwo też określić mi, czy polubiłam się z tym zapachem. Coś mnie w nim drażni, coś kręci w nosie. Może to jaśmin?
Dzięki swojemu musującemu, koktajlowemu wydźwiękowi sprawdziłyby się idealnie latem. Z jednej strony są dosyć słodkie, ale nie na tyle, by oblepiać nasze ciało. A kwiaty i drewno nadają orzeźwiającego aromatu.
Mam wrażenie, że zapach się nie rozwija i do końca trwa w tej samej fazie. Na chwilę obecną nie mogę jasno określić czy je lubię. Muszę je wypróbować w wysokiej temperaturze, wtedy się określę.
Moja ocena: 3+/5
Arashe, Shaula
Zapach dla kobieta silnej, a zarazem romantycznej. Intensywny, nienachalny i elegancki. Wyjątkowość wybranych do tej kompozycji esencji gwarantuje piękny, rozwijający się w czasie bukiet. To zapach, który pozwala czuć się sobą w każdej sytuacji. Ciepło i wanilia, które skrywa w sobie zapach, emanują miłością. Kobiety ubrane w kompozycję frezji i róży są pogodne oraz czują się lekko i zwiewnie.
Nuty głowy: liść czarnej porzeczki
Nuty serca: róża, frezja
Nuty bazy: wanilia, paczula, nuty drzewne
Pojemność: 50 ml
Termin ważności: 12 miesięcy od otwarcia
Cena: 49,99 zł
Zapach podobny do: Giorgio Armani, Si (?)
Kategoria zapachowa: szyprowo-owocowa
Termin ważności: 12 miesięcy od otwarcia
Cena: 49,99 zł
Zapach podobny do: Giorgio Armani, Si (?)
Kategoria zapachowa: szyprowo-owocowa
Ten zapach kojarzę, więc z pewnością wąchałam kiedyś jakąś podobną inspirację. Muszę przyznać, że jak na to, iż są to perfumy różane to nie są najgorsze. U mnie nie zagrzeją miejsca na długo, ale fani tej królowej kwiatów będą zachwyceni, bo to właśnie ona gra pierwsze skrzypce. Towarzyszy jej blisko liść czarnej porzeczki dodając jednocześnie delikatnie zielonego aromatu i musująco-owocowego akordu. Wyrafinowania dodają nuty drzewne i odrobina paczuli. Wydaje mi się, że nie jest to propozycja dla nastolatki, osobiście sama czuję się niewystarczająco dojrzała do tej kompozycji.
Po pewnym czasie całość uzupełnia wanilia, jednak jest ona jedynie tłem i w żadnym razie nie wybija się przed szereg. Zdecydowanie brakuje mi tutaj frezji, bo przez całą żywotność perfum jej nie wyczułam, a jest to jeden z moich ulubionych kwiatów. No, może kiedy przystawię nos do nadgarstka i bardzo się skupię to wyczuję delikatny aromat. Dla mnie to jednak za mało.
Powiem tak, doceniam tę kompozycję i mogę stwierdzić, że jest ładna i z pewnością może się podobać. Jednak mnie zupełnie nie przekonuje ta róża. Także z tym flakonikiem rozstanę się bez żalu.
Moja ocena: 3/5
Projekcja i trwałość
W tej kwestii perfumy Arashe zaskoczyły mnie bardzo pozytywnie. Zarówno ich trwałość, jak i projekcja są bardzo zadowalające. Szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę ich półkę cenową. Przez pierwsze 4 godziny wyczuwalne są na odległość metra, później stają się bardziej bliskoskórne, ale mijana przez nas osoba lub ta siedząca obok, będą mogły się cieszyć roztaczanym przez nas zapachem przez dobre 6-8 godzin.
Podsumowując...
Jeśli chodzi o jakość to perfumy Arashe kwalifikuję powyżej średniej półki. Zostawiają za sobą delikatny ogon, a na dodatek utrzymują się całkiem przyzwoicie. Biorąc pod uwagę ich niską cenę, uważam, że to bardzo dobry wynik. Co do samych kompozycji to kwestia indywidualna. Moje serce skradły Hadar i już wiem, że stały się nowym ulubieńcem. Shaula i Alhena to nie do końca moje gusta, po Elnath z chęcią będę sięgała, a nad Misam jeszcze się zastanowię.
Średnia ocena: 4-/5
Kojarzycie markę MAYbe Cosmetics? Zaciekawiłam Was perfumami Arashe? Które z nich chcielibyście wypróbować? A może zupełnie nie znaleźliście nic dla siebie? Jeśli jesteście blogerami to mieliście okazję je przetestować? Jak się Wam sprawdził?
~ wredna
Ale mnie Kochana zaciekawiłaś tymi perfumami♥ Super że Jesteś! Pozdrawiam i ślę dużo pozytywnych wibracji na cały tydzień. :*
OdpowiedzUsuńJuż widziałam je na wielu blogach, ciekawią mnie 🙂
OdpowiedzUsuńNajwidoczniej mam spore zaległości ;) Z chęcią poczytam co sądzą o nich inni ;)
UsuńMnie również zaciekawiłaś tymi perfumami ☺
OdpowiedzUsuńLubię takie zapachy,myślę że zapach "Elnath " by mi się spodobał ☺
Ani o marce ani o twórcy wcześniej nie słyszałam ☺
Pozdrawiam
Lili
Ale te buteleczki ładnie wyglądają. Może bym wybrała coś dla siebie :)
OdpowiedzUsuńWspaniale że jesteś! <3 aczkolwiek miesięczna przerwa to wcale nie tak dużo :3 Najważniejsze, że znowu dla nas napisałaś i podzieliłaś się kolejnym fantastycznym postem! Wspominałam już, że twój blog jest moim ULUBIONYM z kategorii beauty? <3 Obyś pisała wiecznie <3 co do tematyki wpisu, uwielbiam twoje zapachowe posty, są mega inspirujące i to dzięki tobie odkrywam zapachy na nowo, czuję w nich drugą duszę i traktuję jak przyjemność z wyjątkowo intensywnymi doznaniami! (zapachowymi oczywiście) wcześniej, przyznam, nie patrzyłam na zapachy w takiej formie. Nie znam tej marki, ale bardzo bym chciała ją wypróbować :) Na pewno znalazłabym coś dla siebie a jak siebie znam, to wszystkie flakony przypadłyby mi do gustu :D Jak zawsze niesamowicie i mega inspirująco! Ja po prostu kocham twojego blogaska! <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło ♡
A ja uwielbiam Twoje komentarze <3 Zawsze takie pełne optymizmu, przemyślane i tak cudowne ;) Jak czytam takie wypowiedzi to aż serce rośnie i mam większe chęci na powrót na bloga <3 Dziękuję, kochana ;)
UsuńNo ja mam nadzieję, że będziesz dla nas pisać jak najdłużej! <3 Już z niecierpliwością czekam na kolejny, nowy wpis, niesamowity wpis :)
UsuńUrocze flakoniki :)
OdpowiedzUsuńWidzę głównie pozytywne oceny także nie ukrywam, że się ciesze, że się sprawdzają. Mimo, że firma funkcjonuje już 20 lat pierwszy raz słyszę jej nazwę czy w ogóle o jej istnieniu. Jednak sam wygląd buteleczek zachęca do kupna produktu. Cena też jest przystępna także kto wie może się skuszę.
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że i ja o MAYBe Cosmetics usłyszałam ;) Ale cieszę się, bo perfum naprawdę warte wypróbowania ;)
UsuńTak przeczuwałam, ze jak wrócisz, to będą perfumy :D Nie znam tych zapachów, nie widziałam ich wcześniej nawet w sieci. Flakony mają urocze :) Z opisu najbardziej zaciekawił mnie zapach Misam.
OdpowiedzUsuńAch, no jak wracać to w swoim wielkim stylu ;) A czymże mogłabym rozpocząć pisanie po przerwie, skoro to właśnie opisywanie i testowanie zapachów przynosi mi największą radość? ;)
UsuńJak super, że wróciłaś! :) Nie mogłaś powrócić z bardziej Twoim tematem. :D Buteleczki prezentują się bardzo elegancko, ale faktycznie zatyczka jest zdecydowanie za duża.
OdpowiedzUsuńZatyczka psuje cały efekt :D Dlatego muszę je chować za innymi flakonikami, ale moja kolekcja jest tak spora, że nie mam z tym najmniejszych problemów :D
UsuńHe, he, wyobrażam sobie. :D Całe szczęście, że masz inne perfumy i możesz je za nimi ukryć, by nie kłuły w oczy. :D
UsuńSwietnie dopasowane flakony :)
OdpowiedzUsuńZnam każdy zapach. Jak dla mnie są świetne.
OdpowiedzUsuńJakościowo są super, mnie osobiście nie wszystkie zapachy przypadły do gustu, ale każdy znalazł już kochający domek, więc innym się podobają ;)
Usuńbuteleczki mają bardz ładne;D ja na razie mam za dużo erfum, więc nie kuś!
OdpowiedzUsuńKochana, perfum nigdy za wiele! Przynajmniej ja wychodzę w takiego założenia :D
UsuńJakie urocze są te flakoniki! Czuję się zaciekawiona..
OdpowiedzUsuńPerfumy mają świetne flakony i z tego powodu wpadły mi w oko :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz je widzę ale...wpadają w oko;) Cudnie się prezentują i z pewnością również tak dobrze pachną. Czasem trzeba odpuścić blogowanie, wszak nie samym blogiem człowiek żyje... Fajnie że jesteś znowu!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
kocham wszelakie perfumy :D i mam ich coraz więcej hahah
OdpowiedzUsuńdobrego wieczoru:)
OdpowiedzUsuńJestem ich mega ciekawa- proponowali mi współpracę, ale jak dotąd nic nie wyszło. Teraz żałuję, bo już same flakoniki robią wrażenie.
OdpowiedzUsuńJa się nie zastanawiałam nawet, bo jak perfumy to biorę w ciemno ;) No i nie żałuję, bo jeden z zapachów stał się moim nowym ulubieńcem ;)
Usuńflakoniki przepiękne, ciekawa jestem samych zapachów :)
OdpowiedzUsuńPiekne flakoniki maja :)
OdpowiedzUsuńprezentują się obłędnie, wiesz!? :)
OdpowiedzUsuńBuziaki kochana!
www.wkrotkichzdaniach.pl
widziałam już sporo ich na necie;D
OdpowiedzUsuńZgodzę się z Tobą, że korek mógłby być mniejszy. Z chęcią wypróbowałabym Hadar od razu zwrócił moją uwagę bo lobię ten typ zapachów i widzę, że mamy podobny gust :)
OdpowiedzUsuńKupilam Hadar i jestem zachwycona, mimo, ze nie sa do konca w moim typie. Trwalosc super, moze tez dlatego, ze perfumy sa slodkie. Zapach bardzo kobiecy! Zwrocilam na nie uwage ze wzgledu na flakon, ktory jest prosty i elegancki.
OdpowiedzUsuń