CO O TYM SĄDZĘ #9
Palety cieni No Name z chińskich stronek

54 komentarze:
Na początek mały disclaimer :D Będę się tłumaczyć ;) Nie wiem czy ktoś z Was zauważył, ale zniknęłam na jakiś czas z bloga. Nowy post nie pojawił się ani tydzień temu w środę, ani w ubiegłą niedzielę. Bardzo Was za to przepraszam, ale zupełnie pochłonęło mnie wesele koleżanki, na którym byłam świadkową. Jeżeli któraś z Was była dróżką, ta wie, ile zaangażowania to wymaga ;) Cały tydzień przed ślubem miałam "wyjęty z życia" ;) Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. A żeby Wam to wynagrodzić przygotowuję niespodziankę, także gdzieś we wrześniu możecie jej oczekiwać. A o co chodzi, jeszcze na razie nie zdradzę ;) Po prostu stay tuned :D I jeszcze zapraszam tutaj: polka dot swimsuit.
A teraz przechodząc do dzisiejszego posta. Jak po tytule widać, mam dla Was kolejną recenzję. Tym razem postanowiłam przetestować palety 12 cieni No Name z chińskich stronek. Nie będę przedłużała tego, już i tak, za długiego wstępu i przejdę od razu do mojej opinii na ich temat.




Od producenta
Dwanaście kwadratowych, wysoce napigmentowanych cieni do powiek w jednej palecie. Formuła umożliwiająca łatwe blendowanie, długą trwałość oraz intensywne nasycenie koloru. Precyzyjnie dobrane ciepłe oraz chłodne odcienie, o wykończeniach matowych i błyszczących, idealnie sprawdzą się w dziennych makijażach.
Wymiary: 12,8 cm / 10,3 cm / 1,8 cm.
Całkowita gramatura (brutto): 155g.
Moje odcienie: 12NB (rudo-brązowa); 12K (fioletowo-burgundowa).


Opakowanie i skład
Palety przychodzą do nas zapakowane w folię bąbelkową i zamknięte w czarnym kartoniku. Wydawałoby się, że są dobrze zabezpieczone, jednak jeden z cieni w palecie burgudnowej został uszkodzony. Co prawda nie jest to jakieś uciążliwe, spora jego część została nietknięta, a paletę udało się doczyścić, jednak przy każdym otwarciu ukrusza się delikatnie i niemożliwością jest utrzymać paletę w nienagannej czystości. 
Kasetki wykonane są z dosyć solidnego (jak na chińskie kosmetyki) plastiku. Zamykane na zatrzask. Przy odpowiedniej technice nie ma problemu z ich otwieraniem. Same cienie są wklejone, nie wypadają ani nie przesuwają się.
Na opakowaniach nie mamy żadnych napisów, nadruków ani obrazków. Zwykłe, czarne, matowe palety. Niestety widać na nich każdy odcisk palca, każdą odrobinkę podkładu czy pudru. A, żeby je doczyścić trzeba się nieźle namachać ;)
INGREDIENTS: Talc, Mica, Titanium Dioxide, Kaolin, Ethulhexyl Palmitate, Bis-diglyceryl Polyacyladipate-2, Polyisobutene, Magnesium Stearate, BHA, Propylparaben, (może zawierać: Cl 77492, Cl 77491, Cl 77499, Cl 77891, Cl 45410).


Konsystencja i zapach
Przy korzystaniu z palet nie zauważyłam żadnego zapachu. Gdybym miała na siłę coś wywąchać to można powiedzieć, że delikatnie czuć klej i plastik. Ale same cienie są bezwonne.
Konsystencja kosmetyku różni się w poszczególnych odcieniach. Jedne są bardziej satynowe, jedwabiste, inne bardziej pudrowe. Jedne pylą się bardziej, inne mniej. Te, które kruszą się pod pędzlem mają mocniejszą pigmentację. Jeżeli chodzi o osypywanie się cieni na powiekę, to delikatną chmurkę pod okiem zobaczyłam gdy używałam błyszczących cieni z palety 12NB (brązowej). Na szczęście, nie było problemu z ich usunięciem.


Pigmentacja i blendowanie
Tutaj, podobnie jak przy konsystencji, pigmentacja jest różna w różnych odcieniach. Ale z reguły te jaśniejsze (górny rząd) są słabo napigmentowane. Przy pozostałych bywa różnie. Ogólnie, lepiej w tej kwestii oceniam paletę burgundową. Jednak uważam, że obie są całkiem w porządku. 
Chciałabym też wspomnieć o ich wykończeniu. Producent mówi jedynie o matach i błyszczących cieniach, ja jednak śmiało mogę powiedzieć, że mamy tutaj również intensywną perłę oraz delikatną satynę. Także dla każdego coś dobrego ;) Ogromny plus za takie zróżnicowanie.
Jeżeli chodzi o blendowanie to nie ma z nim problemów. Nie trzeba się dużo namęczyć, żeby uzyskać delikatną chmurkę. Cienie ładnie się również ze sobą łączą, nie tworzą plam ani prześwitów. Nie znikają w trakcie rozcierania. Niestety, mają tendencję do zlewania się. Zobaczycie to przy zdjęciach makijaży, jakie nimi zmalowałam. Użyłam, co najmniej, sześciu odcieni, a na powiece wyglądają jak maksymalnie cztery. Co prawda, aparat delikatnie "zjadł" kolory, ale w rzeczywistości różnice w kolorach również delikatnie się zatarły. Możliwe, że jest to kwestia tego, że barwy są do siebie podobne.


Trwałość
Cienie testowałam na bazie - cieniu kremowym z Color Tattoo. Od razu zaznaczę też, że mam problematyczną, tłustą, opadającą powiekę, więc dla cieni jest ona nie lada wyzwaniem. Makijaż stworzony przy użyciu tych palet No Name utrzymał się w nienagannym stanie jakieś 4-5 godzin. Moim zdaniem jest to bardzo dobry wynik, porównywalny z trwałością cieni z palet Iconic od Makeup Revolution. Po tym czasie zaczął zbierać się w załamaniach. 
Na chwilę obecną nie użyłabym ich na jakieś większe wyjścia, typu wesele, ale planuję zakup osławionej bazy Eye Shadow Keeper z Inglota. Wtedy je przetestuję i jeżeli cienie utrzymają się około 8 godzin to śmiało wyczaruję nimi jakiś makijaż na ślub kuzyna ;)


Moje odcienie w palecie 12NB
Tutaj chciałam krótko opisać poszczególne cienie w paletach. Niestety aparat nie zdołał uchwycić wszystkiego, więc mam nadzieję, że po moim opisie zobaczycie wszystko oczyma wyobraźni :D
Zacznę od rudo-brązowej palety. Idąc od góry, od lewej do prawej mamy po kolei:
- matowy, jasno-żółty odcień, który ma słabą pigmentację i na powiece wygląda jak zwykły beż; dobrze sprawdza się do zmatowienia łuku brwiowego, a nałożony warstwowo (potrzebuje około trzech warstw) ładnie rozświetli okolicę pod brwią;
- ciepły, jasny beż; nałożony palcem ma wykończenie satynowe, przy użyciu pędzla zatraca swój delikatny blask i wygląda jak mat;
- intensywnie perłowy, idealny złoty odcień; idealnie sprawdzi się na całą powiekę, a także do rozświetlenia wewnętrznego kącika;
- łososiowy mat/satyna; zachowuje się tak jak drugi cień;
- jasny brąz, wpadający w fiolet; typowy odcień mauve, który niestety jest słabo napigmentowany;
- ciepły, perłowy brąz, z którego przy aplikacji wytrącają się dosyć intensywne różowe tony;
- matowy, ciepły brąz z rudymi tonami; najintensywniej napigmentowany cień w całej palecie;
- ciemny perłowy brąz z różową poświatą; na powiece delikatnie wpada w fiolet;
- matowy, ciepły brąz, delikatnie wpadający w oliwkę;
- matowy oliwkowy odcień; na powiece wypada cieplej niż w palecie;
- matowy, ciemniejszy odcień khaki z delikatnymi zielonymi tonami;
- najciemniejszy w całej palecie ciepły, czekoladowy, matowy brąz.


Moje odcienie w palecie 12K
A teraz burgundowa paleta, która swoimi kolorami skradła moje serce. Niestety muszę stwierdzić, że nie jest ona samowystarczalna. Moim zdaniem, ciężko byłoby stworzyć wyłącznie nią pełny makijaż oka. Brakuje mi tutaj głębszego, ciemniejszego koloru do zaznaczenia zewnętrznego kącika. Jednak dla mnie nie jest to duży problem, bo i tak rzadko korzystam tylko z jednej palety ;)
A co do cieni, kolejno od góry, od lewej do prawej mamy:
- matowy beż; słabo napigmentowany, ale dobrze sprawdza się do matowienia łuku brwiowego; podobnie jak przy pierwszej palecie, jeżeli nałożymy go jakieś trzy warstwy, może posłużyć jako rozświetlenie obszaru pod brwią;
- satynowy, delikatny róż; kiepsko napigmentowany, ale może się sprawdzić jako cień transferowy przy jaśniejszych karnacjach;
- najpiękniejszy kolor w całej mojej kolekcji! W palecie wygląda na zwykłe złoto, jednak na powiece mieni się na różowo-fioletowo! Bardzo unikatowy i nieoczywisty cień;
- łososiowo-brzoskwiniowy mat; idealny w załamanie powieki;
- perłowy śliwkowy fiolet; piękny odcień, który niestety na skórze wygląda bardziej jak satyna;
- perłowy ciepły brąz, delikatnie wpadający w róż;
- perłowy rudo-różowy odcień; na powiece wybijają się jego pomarańczowe tony;
- cudny, intensywnie perłowy różowo-brzoskwiniowy odcień, który opalizuje na złoto; to ten, który się pokruszył w transporcie;
- matowy, zgaszony pomarańcz;
- ciepły, delikatnie oliwkowy matowy brąz;
- brązowo-fioletowy mat, z różowymi i czerwonymi tonami;
- bardzo modny, intensywny burgund, zupełnie matowy; powód, dla którego zdecydowałam się na tę paletkę ;)


Cena i dostępność
Jak już wspomniałam, paletki możecie dorwać na chińskich stronkach, takich jak Rosegal, Zaful czy Aliexpress. Ja swoje zamówiłam tutaj. Stacjonarnie jeszcze nigdy się na nie nie natknęłam. Możliwe, że znajdziecie je również na Allegro, ale tam podejrzewam, że ceny będą wyższe.
A na chińskich stronkach kosztują grosze, bo całe $5.21, czyli 18,60 zł.


Podsumowując, palety, jak na swoją cenę, są zdecydowanie warte wypróbowania. Oprócz kilku felernych, mało napigmentowanych cieni, całość wypada całkiem korzystnie. Pięknie skomponowane i modne kolory zachęcają. Zróżnicowane wykończenia cieni zdecydowanie przewyższają swoją jakością kwotę, jaką za palety trzeba zapłacić. Oczywiście nie brak im wad, takich jak delikatne osypywanie się cieni, łatwo brudzące się opakowanie, czy fakt, że przy blendowaniu mają tendencję do zlewania się. Jednak uważam, że za cenę niespełna 20 zł ciężko znaleźć lepszą jakość. Przy odrobinie pracy można z ich użyciem wyczarować piękne makijaże.
Moja ocena: 4-/5

Zna ktoś z Was te palety? A może macie inne, chińskie nabytki? Jak się sprawdzają? A może boicie się kupować kosmetyki z takich stronek? Czy uważacie, że kolorki wpisują się w obecnie panujące trendy? 

~ wredna
Czytaj więcej

ROZPOCZĘCIE ROKU Z ROSEGAL
Czyli elegancka propozycja stylizacji

11 komentarzy:
Rozpoczęcie roku już tuż, tuż. A na takiej uroczystości trzeba jakoś wyglądać. Dzisiaj chciałam Wam pokazać, że można skompletować elegancki strój z Rosegal. Na początku myślałam o tradycyjnym biało-czarnym stroju, ale później pomyślałam: "A może retro dresses?". I tak oto powstała moja dzisiejsza propozycja.

sukienka  |  buty  |  torebka

Na Rosegal trwają aktualnie letnie wyprzedaże. Możecie tam dorwać rzeczy tańsze o 33%. Mam też dla Was kupon zniżkowy na dodatkowe 10 %: RGEN.
You want some new clothes, why not taking a look over here? Summer sales ongoing, all from 33% off. Use code RGEN for another 10% off! Surprise code: RGEN

Co sądzicie o mojej propozycji? Uważacie, że rozpoczęcie roku równa się wyłącznie czarno-białym barwom? A może jesteście zdania, że ważne, aby wyglądać elegancko, a dobór kolorystyczny to kwestia indywidualna? Jak Wy zamierzacie się ubrać tego dnia?

~ wredna
Czytaj więcej

CO O TYM SĄDZĘ #8 Cienie do powiek od Revers Cosmetics

76 komentarzy:
Cześć i czołem! Jak tam mija niedziela? Ja obiecałam, że tym razem post nie będzie pisany na szybko, ale jednak czas mnie goni... Co prawda mam dłuższą chwilę niż ostatnio, więc mam nadzieję, że będzie to miało ręce i nogi. A z racji tego, że dziś postanowiłam sklecić dla Was recenzję, to lepiej, żeby trzymało się to kupy :D
Dziś pod lupę bierzemy kolejny produkt nowej, polskiej marki na rynku kosmetycznym, a mianowicie cienie Lavien od Revers Cosmetics. Jeżeli jesteście ciekawi mojej opinii na temat tych produktów to zapraszam do czytania.


O marce słów kilka...
Zacznijmy może od początku, czyli od samej firmy Revers Cosmetics. Jest to stosunkowo młoda marka. Ich produkty produkowane są w Polsce, co moim zdaniem jest ogromnym plusem ;) Na stronie producenta czytamy:
Naszym celem jest tworzenie najwyższej jakości kosmetyków, dostępnych dla każdego w przystępnej cenie.
W naszej ofercie znajduje się szeroka gama wód perfumowanych damskich i męskich sygnowanych logo LOTUS PARFUM, oraz wód toaletowych GIORDANO AMARO.
Ponadto oferujemy pełną gamę kosmetyków kolorowych do makijażu REVERS BEAUTY & CARE, w linii tej znajdziemy wszystkie produkty niezbędne do wykonania pełnego makijażu twarzy, oraz bogaty wybór kolorystyczny lakierów do paznokci.

Od producenta
Na stronie producenta nie znalazłam pojedynczego cienia, dlatego podaję jedynie informacje dotyczące duo.
Lavien DUO, Cienie do powiek
Kompozycja dwóch cieni do powiek Lavien DUO, to poręczny zestaw dwóch idealnie dobranych kolorów, dla niepowtarzalnego makijażu oczu. Aksamitna, nasycona pigmentami formuła długo utrzymuje się na powiekach. Nadaj swojemu spojrzeniu niepowtarzalnego charakteru i zachowaj uczucie lekkości. 
Gramatura: pojedynczy - 4g; duo - 3g.
Termin ważności: pojedynczy - wrzesień 2019; duo - październik 2019.
Moje odcienie: pojedynczy - 12M; duo: 10M.


Opakowanie i skład
Tutaj nie będzie zachwytów. Wykonanie jest średniej jakości, a plastik może odrobinę lepszy od tych, które oferują nam sklepy chińskie przy cieniach za 3 zł. Co prawda jeszcze mi się nie zepsuły, ale mam je stosunkowo krótko. Wydaje mi się, że po kilku otwarciach i zamknięciach wieczko się odłamie.
Nazwa kosmetyku jest nadrukowana, więc zapewne w trakcie użytkowania się będzie ścierać. Także, jeżeli komuś to przeszkadza to warto mieć to na uwadze.
Opakowanie jest zamykane na zatrzask. Nie ma problemu z jego otwarciem (a mnie często zdarza się mocować z takim zamknięciem). Możliwe, że przy dłuższym użytkowaniu się poluzuje i będzie się samo otwierało.
INGREDIENTS (INCI): Talc, Kaolin, Mica, Titanium Dioxide, Magnesium Stearate, Nylon-12, Calcium Aluminium Borosilicate, Ethylheksyl Palmitate, Isocetyl Stearoyl Stearate, Petrolatum, Paraffin, Hydrogenated C14-C18 Triglycerides, Cera Alba, Stearic Acid, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Butylparaben, Propylparaben, (może zawierać: Cl19140, Cl77019, Cl42090:2, Cl45410:2, Cl47005, Cl15880, Cl73360, Cl74160, Cl77007, Cl77266, Cl77288, Cl77491, Cl77492, Cl77499, Cl77510, Cl77861, Cl77891).
I obie wersje cieni (pojedynczy i duo) mają identyczne składy.


Konsystencja i zapach
Zapach cieni jest bardzo delikatny. Trzeba prawie włożyć nos w produkt, żeby poczuć mydlaną, lekko lawendową woń. Nie jest ona wyczuwalna w trakcie aplikacji kosmetyku. Moim zdaniem jest to plus, bo im mniej substancji zapachowych, tym mniej inwazyjny produkt ;) A w okolice oczu raczej nie chciałabym nakładać mocno perfumowanych pudrów.
Jeżeli chodzi o konsystencję to zauważyłam, że różni się ona w obu przypadkach. Cień pojedynczy jest jedwabisty, prawie miękki w dotyku. Pudry w duo są bardziej sypkie, troszeczkę bardziej się kruszą i sypią. Także trzeba pamiętać, żeby dobrze otrzepać pędzel z nadmiaru produktu.
Przy aplikacji delikatnie się osypują, szczególnie ten najciemniejszy odcień.


Pigmentacja i blendowanie
Tutaj byłam pozytywnie zaskoczona. Spodziewałam się kiepskiej jakości samych cieni. A tu taka niespodzianka. Pudry są całkiem dobrze napigmentowane. Może nie jest to intensywność jak w paletach Zoevy, jednak półki cenowej nie ma co porównywać. Ładnie przyczepiają się do pędzla i odpowiednia ich ilość ląduje na powiece. Samo krycie można ładnie dobudować bez obawy o powstanie plam czy prześwitów.
Nie mam również zastrzeżeń do tego, jak się ze sobą łączą. Przyjemnie się z nimi pracuje. Przy blendowaniu kolory tracą delikatnie na intensywności. Warto też wspomnieć, że poszczególne odcienie nie zlewają się w jeden, co jest częstym mankamentem tańszych cieni do powiek.


Trwałość
Od razu zaznaczę, że testowałam je na bazie (u mnie to cień w kremie z Color Tattoo). Po około 3-4 godzinach zaczęły się delikatnie zbierać w załamaniach. Ale tutaj muszę powiedzieć, że mam tłustą, opadającą i bardzo trudną powiekę. Także 3-4 godziny u mnie to całkiem dobry wynik. Nosiłam je jakieś 5-6 godzin. Po tym czasie wyglądały dobrze, nie miałam większych zastrzeżeń..
Jednak uważam, że są to cienie raczej na co dzień. Nie sprawdzą się w ekstremalnych warunkach. Pot lub wysoka temperatura raczej nie będą dla nich łaskawe. Na większe wyjścia wybrałabym jednak coś z wyższej półki (niekoniecznie mam tu na myśli Benefit, ale chociażby Zoevę, Inglota, bądź GlamShadows).


Moje odcienie
Chciałabym jeszcze napisać dwa słowa o kolorkach, które znalazły się w mojej kolekcji.
Pojedynczy cień to piękne, jasne ecru. U mnie idealnie sprawdzi się pod łuk brwiowy.
Jaśniejszy odcień w duo to kawa z mlekiem. Na powiece jednak wybijają się delikatnie jego fioletowe tony. Na skórze wygląda znacznie chłodniej niż w opakowania. Ale nadal jest to idealny cień transferowy.
Najciemniejszy, czekoladowy brąz. Fajnie sprawdza się do przyciemniania zewnętrznego kącika, ale ja pokochałam go za to jak wygląda w brwiach ;) Lepszego odcienia do ich podkreślania nie miałam.


Cena i dostępność
Uwaga! Znalazłam produkty marki Revers stacjonarnie. I teraz przygotujcie się na szok (ja taki przeżyłam). Widziałam je w chińskim sklepie... Nie zwróciłam jednak uwagi na to czy są tam konkretnie te cienie.
Online można je dostać na Allegro bądź mniej znanych drogeriach internetowych (wystarczy wpisać w google "cienie Lavien Revers Cosmetics".
Ich cena to około 5 zł.


Podsumowując, cienie idealnie sprawdzą się na co dzień, do delikatniejszych i mniej wymagających makijaży. Polecam je również dla początkujących. Osoby, które szukają bardzo dobrej trwałości i chcą stworzyć bardziej skomplikowane makijaże, raczej nie będą z nich zadowolone. Ogólnie sam produkt jest całkiem przyjemny, i mimo tego, że nie wyglądają, to mają całkiem dobrą pigmentację, szczególnie w stosunku do swojej ceny. Na ogromny plus zasługują również kolory, przynajmniej te, które mam ja.
Moja ocena: 3+/5

Znacie kosmetyki Revers? Uważacie, że powinniśmy wspierać polski rynek kosmetyczny? Co sądzicie o produktach tej marki? A może używaliście tych cieni? Jaka jest Wasza opinia na ich temat? Lubicie delikatne cienie, czy nawet na co dzień wolicie sięgać po coś z wyższej półki?

~ wredna
Czytaj więcej

BACK TO SCHOOL #1 Czyli wracamy do szkoły z Zaful!

4 komentarze:
Tak, wiem, większość z Was (szczególnie ta, która chodzi jeszcze do szkoły) nie chce o tym słyszeć, ale, niestety, wrzesień już blisko i trzeba będzie wrócić do szarej codzienności. Ja, co prawda, liceum opuściłam już lata temu, ale z racji tego czym się zajmuję, wciąż mogę powiedzieć, że wracam do szkoły ;) Dlatego też przygotowałam dla Was serię postów/stylizacji, które idealnie sprawdzą się na tę "okazję" ;)
A dla tych, którzy chcą jeszcze żyć latem mam Zaful Summer 2017 Promotion.

bluzka  |  plecak  |  spodnie  |  pasek  |  buty

Co sądzicie o moich propozycjach? Przeraża Was myśl powrotu do szkoły? Jesteście z tych co lubią nosić przemyślane stroje? A może jednak wolicie pospać dłużej i włożyć wygodne spodnie i dodać luźny t-shirt?

~ wredna
Czytaj więcej

KUPIŁAM, WYGRAŁAM, DOSTAŁAM #6
Nowości w kosmetyczce i szafie

70 komentarzy:
Kochani, od razu przeproszę Was za dzisiejszego posta. A dokładniej za to, w jakim pośpiechu go piszę. Ostatnio czas ucieka mi między palcami i z niczym nie mogę się wyrobić. Mam jeszcze sporo do załatwienia przed 16, a później jeszcze urodziny koleżanki. Dlatego będzie krótko, ale mam nadzieję, że na temat i składnie :D Jeśli nie, to wybaczcie. Następny post będzie już pisany spokojniej :D
Niedługo będzie miesiąc od kiedy opublikowałam ostatni haul. Powiem szczerze, że niewiele rzeczy mi przybyło, ale kilka nowości pojawiło się zarówno w mojej kosmetyczce jak i szafie. Postanowiłam więc, że warto je Wam pokazać i może trochę Was ostrzec... Będą bubelki!


Batiste, Coconut & Exotic Tropical
Ten produkt znacie już doskonale. Ta wersja nadal króluje nad innymi, więc znów kokos :D Nie będę się na jego temat rozpisywała, bo, nie dość, że macie go już chyba dość, ponieważ pojawia się na moim blogu regularnie, to jeszcze trąbi o nim cały internet. Napiszę tylko, że go uwielbiam, nie wyobrażam sobie nie mieć go pod ręką, i że polecam wszystkim, którzy jeszcze Batiste nie próbowali ;)


Golden Rose, Makeup Fixing Spray
Mgiełka fixująca, o której słyszałam dobre opinie. Jest to dla mnie zupełna nowość, która swojej premiery na mojej buzi jeszcze nie miała. Kupiłam ją, ponieważ potrzebuję takiego produktu na wesele koleżanki, a poza tym markę Golden Rose bardzo lubię i jeszcze nigdy na ich kosmetykach się nie zawiodłam. Jeżeli bylibyście zainteresowani to może pojawić się recenzja tego produktu, jak już go dobrze przetestuję.


BeBeauty, Hydrate
Nawilżający płyn micelarny 2w1. Ten też pojawia się u mnie regularnie. Jest tani, łatwo dostępny i robi to co ma robić. Nie uczula mnie, więc póki u mnie się sprawdza, nie mam zamiaru próbować innych.


W7, Night Light, Matte Highlighter & Illuminator
Kolejna nowość. Szukałam płynnego rozświetlacza, ponieważ chcę mieszać z Colorstay z Revlonu, który dla mnie jest zbyt matowy. Okazało się jednak, że wybrałam złą, bo matową wersję tego rozświetlacza... Niedługo powędruje w świat, może komuś się przyda.


Miss Sporty, Lipliner Pencil
Mój pierwszy brąz w kolekcji. Ale na pewno nie ostatni, bo bardzo mi się spodobało to jak wygląda na moich ustach ;) Zakupiłam z myślą o weselu koleżanki. Piękny, dosyć neutralny odcień. Dla osób, które nie są bladziochami będzie idealnym kolorem nude ;) Gdybyście chcieli to może pojawić się jej recenzja ;)


No i teraz czas na ciuszki. I uwaga, będą same nieudane zakupy... Wszystkie chińskie, choć nie wszystkie z chińskich stronek. No, ale gdyby ktoś był zainteresowany to zapraszam: Zaful bandage bikini Summer 2017 PromotionSammydress summer 2017 Promotion.


MSMG, kremowe balerinki
Zacznę od rzeczy, którą kupiłam sama (oczywiście z myślą o wspomnianym wcześniej, nawet dwa razy, weselu). Mierzyłam je nawet... Rozmiar 36, myślę, troszkę przymałe, 37 byłby lepszy. Ale 37 nie było. A więc co robi mądra Ania? Stwierdza, że weźmie mniejsze i je rozchodzi. I jak się pewnie domyślacie, rozchodzić ich nie mogę... Są tak ciasne, że po 10 minutach czuję, że krew mi nie dochodzi do paluszków :D Dobrze, że były niedrogie ;) A gdyby ktoś się zastanawiał to próbowałam je rozchodzić wkładając grubsze skarpetki, o te: klik.


Różne bluzki, niewypały
A teraz szybko przebrnę przez to, z czego zadowolona nie jestem. A co z nimi nie tak? Po pierwsze, wszystkie trzy bluzki są na mnie za duże, mimo tego, że zamawiałam najmniejsze rozmiary. Poza tym kremowy topik z koronką na dole ma dziwny materiał. Nie wiem jak to określić, ale przywodzi mi na myśl lniane ścierki :D Niebieskiej bluzki z koronkowym wykończeniem na rękawkach strasznie mi szkoda, bo wygląda ślicznie i jest porządnie wykonana. Ale to zdecydowanie rozmiar S/M, a nie XS, który noszę.


Macie któreś z tych produktów? Lubicie? A może u Was się nie sprawdziły? A może coś co u mnie się nie sprawdziło, Wam służy dobrze? A może chcielibyście zobaczyć szczegółową recenzję którejś z przedstawionych przeze mnie rzeczy?

~ wredna
Czytaj więcej

TESTOWANIE NOWYCH FRYZUR
Czyli lace front wig for sale

10 komentarzy:
I don't know if it's only me, but everytime I want to change my hairstyle I have some doubts and a kind of fear. Well, you never know if the new haircut is going to suit you. But there's a solution to that problem and namely lace front wig for sale. Wigs can be put on and taken off and allow us to see how a particular style looks on us and how we feel in this kind of haircut. They also give the opportunity to try new hair colors. I have always dreamt of dyeing my hair but I have been too afraid that the new shade wouldn't be flattering.
And today I have some hairstyles and colors that caught my fancy on DressLily website.
*  *  *
Nie wiem czy ktoś z Was też tak ma, czy to tylko ja, ale zawsze jak mam ochotę na nowe cięcie włosów to obawiam się, że wybrana przeze mnie fryzura nie będzie mi pasowała. Jest sposób na przetestowanie nowego uczesanie dzięki perukom. Peruka to coś co można przymierzyć i ściągnąć, a przy okazji zobaczyć jak wyglądamy i jak czujemy się w danych włosach. Dają nam również możliwość wypróbowania innych kolorów. Mnie zawsze marzyła się koloryzacja, ale zawsze obawiałam się, że nowy kolor nie będzie twarzowy. Jeżeli też macie takie obawy to polecam wypróbować peruki.
A dziś chciałam Wam pokazać kilka propozycji, które wpadły mi w oko na stronie DressLily. Zarówno ze względu samego cięcia, jak i koloru.

1  |  2  |  3  |  4  |  5  |  6

Co sądzicie o moich propozycjach? Myślicie, że peruki to dobre rozwiązanie na przetestowanie nowej fryzury? Też boicie się wizyt u fryzjera? Czy chętnie próbujecie na sobie nowe cięcia? A może lubicie po prostu nosić peruki?

~ wredna
Czytaj więcej

TROCHĘ W STYLU BOHO
Czyli luźna propozycja na co dzień

53 komentarze:
Ostatnia stylizacja była raczej z tych eleganckich, takich, których większość z Was nie założyłaby na co dzień. Żeby to trochę przełamać, zbalansować, postanowiłam przygotować dla Was również luźniejszą propozycję. Tym razem postawiłam na zwiewną bluzkę, powiedziałabym delikatnie w stylu boho, oraz nie tak dopasowane szorty. Trochę przywodzą mi na myśl kowbojskie klimaty, szczególnie z tym paskiem ;) Który, tak notabene, jest niezbędny, bo niestety są troszkę za szerokie.
Ogólnie muszę stwierdzić, że całość bardzo przypadła mi do gustu i wiem, że pewnie jeszcze nie raz zdecyduję się na to zestawienie.
Zapraszam Was jeszcze tutaj: polka dot swimsuit.


Co sądzicie o tej stylizacji? Lubicie proste, luźne rozwiązania na co dzień? Czy wolicie bardziej złożone outfity? Czy nie wydaje Wam się mój dzisiejszy strój połączeniem stylu boho i kowbojskiego?

~ wredna
Czytaj więcej

KORONKA W ELEGANCKIM WYDANIU
Czyli proste, ale efektowne połączenie

54 komentarze:
Tak jak obiecałam w ostatnim poście, tym razem pokazuję się Wam w pełnej okazałości :D Razem z twarzą i butami :D
Kto nie lubi prostych rozwiązań, które robią wrażenie? ;) Zwykła sukienka i kilka dodatków. To wszystko, czego trzeba, żeby wyglądać dobrze, ba, nawet elegancko ;) Dzisiaj postanowiłam to udowodnić ;)
Nie chciałabym jednak, abyście odbierali moją propozycję wyłącznie jako stylizacje na okazje, które wymagają bardziej reprezentacyjnego stroju. Uważam, że idealnie sprawdzi się ona również na zwykły, letni spacer. Oczywiście, o ile lubicie nosić buty na obcasie ;) Ale śmiało można je zamienić na balerinki bądź płaskie sandałki i podbijać miasto ;)

Więcej sukienek na różne okazje znajdziecie tutaj: Zaful bandage bikini Summer 2017 Promotion.

Jak podoba Wam się moja propozycja? Co sądzicie o stylizacji? Lubicie eleganckie stylizacje? Czy wolicie jednak te bardziej "na luzie"? Na jaką okazję, Waszym zdaniem, sprawdziłby się taki strój? Może na trwający właśnie sezon weselny? 

~ wredna
Czytaj więcej