SAME KOSZULKI I... SUKIENKA?
Czyli trzecia przygoda z FemmeLuxe

Dziś znów przyszła pora na wpis modowy. Ostatnio goszczą one u mnie na blogu znacznie częściej niż kiedykolwiek.
Od jakiegoś czasu intensywnie uzupełniam swoją garderobę, ale też robię w niej żwawe remanenty, bo gdzieś te wszystkie nowe ciuszki pomieścić trzeba.
W tym wpisie kolejna porcja nowości. Tym razem postawiłam na coś, z czym ciężko nie trafić, a mianowicie, tak jak widzicie w tytule, koszulki. Poprzednim razem już pisałam Wam, że jestem zadowolona z jakości T-shirtu tej marki, więc poszłam za ciosem i trochę mnie poniosło. Ale spokojnie, nie będzie nudno, przyszykujcie się na niespodziewane zwroty akcji. Ja byłam zaskoczona.


Liliowe rozczarowanie?
O, i już zaczyna od negatywów... No, nie do końca, ale już spieszę z wyjaśnieniem. Na stronie urzekł mnie zestaw - legginsy i top, w prześlicznym rozbielonym fiolecie. Odcień ten bardzo lubię i niczego podobnego w swojej szafie nie mam. Możecie się więc domyślić, z jakim ożywieniem otwierałam paczkę.
Pierwsze, co od razu ostudziło mój entuzjazm, to materiał. Czysty poliester i to niezbyt przyjemny w dotyku. Ale pomyślałam sobie - "bez paniki", na chłodniejsze wieczory, przy domu, będzie jak znalazł. Niestety tworzywo, z którego zestaw został wykonany zupełnie przekreślał go u mnie, jeśli chodzi o wyjścia.
Także z całkiem pozytywnym podejściem zabrałam się do mierzenia. Góra - w porządku, nawet nie jest tak nieprzyjemna. Leży w porządku - "będzie dobrze", pomyślałam.
Aha... Dół - no to wkładamy. I klops. Nie przełożyłam nogawki przez stopę! Pierwszy raz w życiu spotkałam się z taką sytuacją. A uwierzcie, stopy mam dosyć małe i zdarzało mi się nosić ubrania (w tym legginsy) na 134. Z tego też względu, na mnie widzicie jedynie top.


Czarny niezbędnik
Tutaj będzie krótko, bo nie ma się nad czym rozwodzić. Zacznę od tego, że z tej koszulki jestem bardzo zadowolona. Jest to najzwyklejszy czarny crop-top z dosyć dużym, okrągłym dekoltem. Materiał to 95% wiskozy, więc znacznie lepiej niż wyżej. Zazwyczaj trzymam się od takiej długości bluzek z daleka, bo najzwyczajniej czuję się w nich nieswoja i mam wrażenie, że już lata nie te na pokazywanie brzucha. Ale mam kilka spódnic z wysokim stanem, w które ciężko mi włożyć zwykłą koszulkę, więc taka krótka sprawdzi się do nich idealnie. 



Koszulka zwycięzcy!
Nie wiem jak wy, ale ja lubię koszulki z tekstem. Dzisiaj dorwałam czarną z tekstem z Jacka Danielsa, ale nie o tym teraz.
Żółć nie jest kolorem, po który sięgam zbyt często. Jak już to robię to zazwyczaj wybieram stroje kąpielowe lub sukienki. Tym razem jest to bluzka. Cóż, przyznam szczerze, że zamiar był inny, bo na stronie sklepu wydawała się znacznie bardziej pastelowa. Jakieś było mojej zaskoczenie, kiedy po otwarciu paczki ujrzałam niemalże neonowy kolorek. Muszę jednak przyznać, że podoba mi się. Rozmiar z metki to XS, czyli mój standardowy, ale jest to bardzo mocny oversize. Powinna być chyba krótsza, bo na dole jest ścięta, bez podszycia, ale u takich karzełków jak ja już tak bywa, że wszystko co ma być cropped lub mini, wychodzi regularnie.
Myślę, że na wyjścia nie będę umiała takiego topu wystylizować, ale przy domu lub do spania sprawdzi się super.


Koszulka to czy sukienka?
I tak nawiązując do tego, co przed chwilą napisałam. Kiedy ma się nieco ponad półtora metra to często zdarza się, że ubrania są za długie. Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Zawsze można znaleźć dodatkowe zastosowanie danej rzeczy. Tak też zrobiłam tutaj.
Zwykły T-shirt z ciekawym nadrukiem. Ot, co. Ale! Przecież jest tak długi, że spokojnie może posłużyć mi za codzienną sukienkę. Oczywiście, nie odważyłabym się jej nosić bez spodenek pod spodem, ale przez większość czasu, kiedy nie podnoszę rąk do góry lub nie schylam się zbyt nisko, zupełnie ich nie widać. Co mi się podoba. 
Najczęściej, jednak, będę ją zapewne nosiła zwyczajnie, jako koszulkę. Tak też wygląda bardzo ładnie. Materiał jest przyjemny i łatwo daje się stylizować (czyt. podwijać, przewiązywać i wkładać w spodenki). Dla tych, którzy lubią proste, niewymuszone stylizacje będzie w punkt.


Znacie stronę Femme Luxe? Mieliście okazję wypróbować ubrania z ich asortymentu? Co o nich sądzicie? Jak podobają się Wam moje propozycje? Która najbardziej przypadła Wam do gustu? A którą uznacie za niewypał?

~ wredna

7 komentarzy:

  1. Ja zawsze jestem kilka lat do tyłu z trendami i zazwyczaj to, co aktualnie jest modne, spodoba mi się za jakieś 2-3 lata, ale ten kolor liliowy w tym roku to cudo! Od zawsze moim ulubionym kolorem był fiolet, dlatego tak bardzo cieszę się, że można znaleźć w sklepach coraz więcej filetowych ubrań. Szkoda, że legginsy okazały się być za wąskie, bo cały ten zestaw pewnie by się świetnie prezentował. Choć już sama koszulka bardzo mi się podoba ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. zazdroszczę Ci drobnej figury, we wszystkim wyglądasz super, polubiłam ten sklep

    OdpowiedzUsuń
  3. W tym tygodniu przyszło do mnie zamówienie z tego sklepu. Też pokusiłam się, m.in. o T-shirt z napisem Champion 96 i tak samo jak ty byłam zaskoczona intensywnością koloru. A to psikus. :D Ale kolor mi się podoba i będę z chęcią nosić tę koszulkę, bo jest ładna i ma super skład. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawy wybór! :) Zauważyłam, że przy zamównieniach z tego sklepu często są jakieś komplikacje.

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za wszystkie komentarze i obserwacje. To bardzo wiele dla mnie znaczy.

Za każdy przemyślany komentarz odwdzięczam się tym samym.
Nie mam nic przeciwko wzajemnej obserwacji, pod warunkiem, że masz zamiar zaglądać na bloga i vice versa.
Jeśli obserwujesz, daj znać w komentarzu.

***

I appreciate all the comments and followers. It means the world to me.

If you leave a well-thought-out comment I will comment back.
I don't mind following each other, as long as you are willing to visit my blog and vice versa.
If you join to my followers, please let me know in a comment.